W tym sezonie czeski pomocnik Jan Sykora zdołał rozegrać cztery mecze w pierwszym zespole. Nie zmieniły one jego ugruntowanej w zeszłym sezonie oceny, iż jest on zawodnikiem, którego transfer nie był udany. Lech pozyskał go z dość dużą pompą w sierpniu zeszłego roku ze Slavii Praga jako czołowy wtedy transfer. Jan Sykora miał dać jakość i zmienić grę Lecha, ale to się nie wydarzyło.Przez ten rok gry w Kolejorzu czeski zawodnik był krytykowany, zdobył też zaledwie jedną bramkę - w meczu w europejskich pucharach z Apollonem Limassol. Teraz, po dwóch meczach na wypożyczeniu w Viktorii Pilzno ma taki dorobek bramkowy, jak przez rok występów w Lechu.CZYTAJ TAKŻE: Lech Poznań nie chciał wypożyczyć Jana Sykory, ale musiał Poznański klub nie wypożyczył Jana Sykory za karę czy w ramach rezygnacji z niego. Sam trener Maciej Skorża wspominał, że był temu przeciwny, ale nie miał wyjścia. Kolejorz potrzebował trzeciego napastnika, a nie miał już miejsca w kadrze. Aby móc wypożyczyć Roko Baturinę, musiał czasowo oddać Jana Sykorę. Zdecydował się na szybki biznes z Viktorią Pilzno, z której pozyskał Adriela Ba Louę, bo czasu na takie wypożyczenie nie było zbyt wiele. Czesi chętnie Jana Sykorę wzięli i już mają z niego pożytek. Lech Poznań czeka na powrót Jana Sykory Pomocnik wypożyczony Lecha wpisał się na listę strzelców w meczu ze Spartą Praga, który Viktoria Pilzno wygrała 3-2. Uderzył lewą nogą i strzelił bramkę na 3-1, która przesądziła o zwycięstwie gospodarzy. Wcześniej grał w przegranym 0-1 meczu z FK Hradec Kralove. Jan Sykora zagrał w meczu ze Spartą na pozycji środkowego, ofensywnego pomocnika, a nie na skrzydle. Po bramce został zmieniony. Lech liczy na jego powrót po wypożyczeniu, a także odbudowę. - Wierzymy, że wróci mocniejszy - mówił dyrektor sportowy klubu Tomasz Rząsa.