Zaledwie 18-letni bramkarz Lecha Poznań (chłopak rocznika 2003) został teraz rzucony na bardzo głęboką wodę. Po grze w rezerwach rzucono go do Stomilu Olsztyn, czyli jednego z najsłabszych zespołów pierwszej ligi. Z punktu widzenia rozwijającego się, młodego bramkarza ma to być rozwiązanie dobre, bowiem Krzysztof Bąkowski ma tu sporo pracy. Stomil traci sporo bramek, ale też lechita sporo musi bronić. Uczy się. To jednak nie wszystko. Jego pobyt w Stomilu Olsztyn, w nowym klubie, nowym środowisku i z nowymi wyzwaniami ma go nauczyć samodzielności, odpowiedzialności i przenieść mentalnie i sportowo na wyższy poziom. Lech Poznań liczy na to, że gra w Stomilu Olsztyn da mu więcej niż w rezerwach, zwłaszcza że to wyższa liga. Wszystko po to, by za rok ten 18-latek był już gotowy do gry w pierwszym zespole Kolejorza i wywarcia presji na dotychczasowych bramkarzy. Nadzieje są ogromne, bo też Krzysztof Bąkowski to spory talent i gdyby się spełnił, wówczas Lech miałby pierwszego wychowanka na pozycji bramkarza od czasów Michała Kokoszanka. Na tej pozycji graczy akademii wyjątkowo brakuje. Lech Poznań nie zmienia składu bramki Na razie bramki będa strzegli Mickey van der Hart jako bramkarz numer jeden oraz Filip Bednarek jako drugi. Kolejorz nie zamierza sprowadzać nowego golkipera i to nie tylko teraz, na koniec letniego okna transferowego, ale również zimą czy latem przyszłego roku, no chyba żeby doszło do jakiejś nadzwyczajnej sytuacji. Pamiętajmy, że Holender miał już ciężką kontuzję braku, ale po niej i po powrocie gra bardzo dobrze. W ocenie trenerów i władz Lecha, nie popełnia błędów i jest pewnym punktem zespołu, który dzięki niemu nie traci wielu goli. Wielu kibiców domaga się jednak wzmocnień na tej pozycji, twierdząc że Lech nie ma tak dobrych bramkarzy jak Legia Warszawa, Raków Częstochowa, Pogoń szczecin czy chociażby Piast Gliwice - ludzi wygrywających mu mecze swymi interwencjami. Tutaj mamy całkowicie rozdźwięk w ocenach midzy obserwatorami a Lechem, bo ten uważa, że jest inaczej.