Chodzi o przepis, który zabrania gry w drugim zespole tym piłkarzom, którzy rozegrali choćby jeden mecz w pierwszym zespole, gdy rozgrywki z udziałem tego pierwszego zespołu się zakończyły. A zatem jeżeli skończył się sezon Ekstraklasy, to poznański Lech w meczach swoich rezerw w drugiej lidze nie może już wystawiać nikogo, kto w tej Ekstraklasie zagrał. Przepis ten ma uniemożliwić stosowane we wcześniejszych latach manipulacje, gdy po zakończeniu gier Ekstraklasy kluby wysyłały na pomoc rezerwom mnóstwo zawodników pierwszego zespołu. Nienaturalnie je wtedy wzmacniały i pompowały, korzystając z tego, że ci piłkarze nie mają już obciążenia meczami pierwszej drużyny. Lech Poznań niezadowolony z przepisów Lech Poznań narzeka na to rozwiązanie, bowiem nie może wystawić teraz we wciąż trwających rozgrywkach drugiej ligi licznej grupy zawodników, których trenerzy Dariusz Żuraw i Maciej Skorża wpuścili na boisko w pierwszym zespole. To np. Filip Szymczak, Filip Marchwiński, Filip Borowski, Krystian Palacz, Antoni Kozubal czy Norbert Pacławski, którzy nie zagrali już w środowym meczu z Wigrami Suwałki. Lech przegrał wtedy 0-1.Nie zagrają oni także w kolejnych meczach, a Lech jest w trudnej sytuacji ze swoimi rezerwami. Po środowej porażce znalazły się one w strefie spadku i brak tych graczy to poważne straty. Stąd słowa trenera Artura Węski: - W tym kontekście to dla nas niekorzystne położenie i poniekąd cierpimy na przepisach Polskiego Związku Piłki Nożnej. Przepisy jednak mają możliwość wprowadzenia do gry zawodników, którzy grali w pierwszym składzie Lecha. Warunek jest jeden - muszą mieć rozegrane 50 procent meczów w drugiej lidze. Inaczej mówiąc, muszą to być gracze rzeczywiście drugiej drużyny i odgrywający w niej istotną rolę, a nie ściągani do niej na ostatnie kolejki.I tu okazuje się, że kryterium spełnia jedynie bramkarz Krzysztof Bąkowski. Norbert Pacławski na przykład wystąpił w 13 meczach, Krystian Palacz - w 12 itd. To za mało, aby móc teraz grać w rezerwach. W efekcie Lech w trudnej sytuacji nie może sięgnąć po tych zawodników. Do rozegrania zostały cztery spotkania: u siebie z Motorem Lublin i Chojniczanką Chojnice oraz wyjazdowe z Bytovią Bytów i na koniec ze Stalą Rzeszów. Kolejorz jest w strefie spadku, ale ma tyle samo punktów co bezpieczny Znicz Pruszków, który właśnie objął właśnie były gracz Lecha, Piotr Świerczewski.