- Procedura przygotowania drużyny do meczu z Wisłą będzie taka jak zawsze, gdy nie gramy o wczesnej godzinie, np. 15.30. Spotykamy się przed południem na rozruchu, później jedziemy do hotelu, tam są dwie odprawy i wracamy na stadion - mówi trener Lecha Maciej Skorża, który prawdopodobnie wystawi w niedzielę taki sam skład jak w ostatnich kolejkach, gdy żaden piłkarz nie musiał pauzować za żółte kartki. - Mam pełen komfort w wyborze zespołu. Jest co prawda kilku poobijanych, ale nie mam sygnałów, które by mnie jakoś mocno martwiły. Jeżeli będą jakieś zmiany, to spowodowane tylko sposobem regeneracji po poprzednich meczach - dodaje. Dla kilku piłkarzy "Kolejorza" mecz z Wisłą będzie zapewne okazją do pożegnania się poznańską publicznością i to bardzo liczną - na Inea Stadionie powinno się pojawić 40 tys. kibiców. Później piłkarze rozpoczną dwutygodniowe urlopy, ale po nich - 22 czerwca - nie wszyscy już się zjawią w klubie. Po porażce w półfinale Pucharu Polski z Błękitnymi Stargard Skorża zapowiedział, że rozpoczął się w Lechu pewien proces, którego nie da już się zatrzymać. Teraz podtrzymuje swoje słowa. - Dobrze jest trochę nowych twarzy wpuścić do szatni, to naturalny proces i dla nas potrzebny. Po prostu - szatnia musi zostać trochę przewietrzona. Bez względu na miejsce w lidze władze klubu dążyłyby do pewnych zmian, bo Lech ma strategię rozpisaną na lata i widzę, że jest ona realizowana. To mi imponuje, bo rzadko w polskiej piłce się coś takiego spotyka, ale nie chciałbym dzisiaj o tym za wiele mówić. Nasze wszystkie myśli i działania zmierzają do niedzieli do godz. 18. Zawsze staraliśmy się robić wszystko jak najlepiej potrafimy, ale żeby osiągnąć sukces, potrzebna jest odrobina szczęścia. Jeżeli zakończymy sezon na pierwszym miejscu, nikt nie będzie popadał w samozachwyt, bo wiemy, że to jeden z etapów na naszej drodze, miły akcent w tej strategii. Dalej musimy robić swoje - opowiada Skorża. Ostatnim rywalem "Kolejorza" w tym sezonie będzie krakowska Wisła, która w środę straciła szansę na zakwalifikowanie się do europejskich pucharów. W Poznaniu teoretycznie gra więc "o nic", w praktyce może ze swojej szóstej pozycji przesunąć się o miejsce wyżej lub niżej. To zaś większa lub mniejsza nagroda finansowa dla klubu od Ekstraklasy SA. - Nie zastanawiałem się nad tym, czy to dobrze dla nas, że Wisła nie będzie musiała walczyć tutaj na noże. Dla mnie to zawsze zespół z olbrzymim potencjałem, który ma dobrych zawodników. Bez względu na to, czy przyjadą walczyć o trzy punkty dające prawo gry w pucharach, czy tylko dla prestiżu, to mecz będzie tak samo trudny dla nas - twierdzi trener Lecha. Co ciekawe, swoje dwa dotychczasowe tytuły mistrza Polski Maciej Skorża zdobył właśnie jako szkoleniowiec Wisły, a teraz - by świętować po raz trzeci - nie może z tym zespołem przegrać. W 2008 roku prowadzona przez niego "Biała Gwiazda" zakończyła rozgrywki z olbrzymią przewagą nad drugą Legią (14 pkt), rok później walka z klubem ze stolicy toczyła się do ostatniej kolejki. - Znacznie wyżej cenię to drugie mistrzostwo, gdzie trzeba było bronić pierwszej pozycji. To kosztowało dużo sił, nerwów i stresu. Obrona trofeum to coś, co bardziej smakuje niż zdobycie go po raz pierwszy - uważa Skorża. Gdzie w jego rankingu znajdzie się więc sukces z Lechem, jeśli wywalczy go w niedzielę? Andrzej Grupa