Gdy w kwietniu Lech przegrał z Podbeskidziem Bielsko-Biała 0-1, a wyglądał wtedy bardzo źle, trener Maciej Skorża zapowiedział i przeprowadził szczegółowe badania, które chciał poddać analizie. Lech wyglądał wtedy bardzo źle, a nowy szkoleniowiec, pracujący wtedy z zespołem od dwóch tygodni, był tym dość mocno rozczarowany. Później nie chciał o tym mówić na spotkaniach z dziennikarzami - widać było, że coś z przygotowaniem lechitów do rundy wiosennej było nie tak. Lech Poznań - inne przygotowania Stąd też zmiany w sztabie szkoleniowym, nowy główny trener przygotowania motorycznego, a także inne podejście do piłkarzy. Tak zresztą było za pierwszej kadencji Skorży w Lechu. Po dwóch pierwszych tygodniach dość ciężkiej pracy na bocznych boiskach stadionu przy Bułgarskiej, wczoraj lechici mieli odbyć dwa treningi. Pierwszy jednak odwołano, zamiast niego odbyły się badania medyczne. - Bardzo ciężko pracowaliśmy przez dwa tygodnie, z czego jesteśmy zadowoleni. Wnikliwie analizujemy pracę piłkarzy, nie chcemy narazić ich na urazy, by niepotrzebnie nie wykluczyć kogoś na kilka dni czy w poważniejszych przypadkach nawet na kilka tygodni. Co kilka dni robimy więc badania, reagujemy na ich wyniki, na czynniki zmęczeniowe. Dlatego też dokładniejszej badania w poniedziałek po dwóch tygodniach takich zajęć, bo chcemy zobaczyć, w którym miejscu jesteśmy - mówi Rafał Janas, asystent trenera Skorży. Kolejnym etapem pracy będzie zgrupowanie w Opalenicy, na które Lech wyrusza we wtorek. "Kolejorz" zagra tam sparingi z Zagłębiem Lubin (30 czerwca) i Arką Gdynia (9 lipca), a w międzyczasie także w Poznaniu z Lechią Gdańsk (3 lipca) i duńskim FC Midtjylland (7 lipca). - Jedziemy bardzo szeroką kadrą, wyliczyliśmy, że będzie to około 30 osób. Może ona ulec zmianie w trakcie zgrupowania, bo ktoś do nas dołączy, ktoś może wrócić. Nawet teraz mamy drobne urazy po wewnętrznym sparingu i może się zdarzyć, że któryś z piłkarzy będzie potrzebował dwóch dni odpoczynku tu na miejscu - twierdzi Janas. Andrzej Grupa