"Wszystko jednak powinno wyjaśnić się w sobotę, w przeddzień meczu. Dotyczy to też zawodników, którzy grali w Gardabaer. Wydaje się, że wszyscy wrócili zdrowi" - powiedział szkoleniowiec podczas konferencji prasowej w Poznaniu. Lechici nie dość, że przegrali, to jeszcze w kraju zameldowali się w piątek o szóstej rano. Z Wisłą zagrają w niedzielę o godz. 18. Na Islandii trener "Kolejorza" miał do dyspozycji tylko jednego napastnika - Vojo Ubiparipa. W końcówce z zawodników ofensywnych na ławce rezerwowych pozostawali Muhamed Keita i Dariusz Formella. Gambijczyk pojawił się na boisku, natomiast węgierskiego pomocnika Gergo Lovrencsicsa zastąpił wracający do gry po długotrwałej rehabilitacji szkocki obrońca Barry Douglas. "Chciałem wykorzystać solidną grę głową Douglasa oraz jego groźne dośrodkowania. Nie udało się. Gdybym mógł dokonać więcej zmian ofensywnych to może bylibyśmy skuteczniejsi" - analizował Rumak. Jak zaznaczył, o porażce ze Stjarnan trzeba zapomnieć, by w pełni skoncentrowanym podejść do potyczki z Wisłą, prowadzoną przez byłego szkoleniowca Lecha Franciszka Smudę. "Trzeba w lidze zdobywać punkty. Nie chcę oceniać dyspozycji rywali, trzeba się skoncentrować na sobie. Wisła może nie jest tak silna jak kiedyś, może mniej w niej dzisiaj indywidualności, ale jednak jako zespół wciąż się liczy. Ciekawych i doświadczonych zawodników tam nie brakuje, jak choćby Arkadiusza Głowackiego, Łukasza Garguły czy najlepiej nam znanego Semira Stilica, który całkiem niedawno grał w Poznaniu" - zauważył szkoleniowiec Lecha. Do porażki na Islandii, drugiej w tegorocznych występach w LE, Rumak podszedł spokojnie. "Wszystko rozstrzygnie się w rewanżu w najbliższy czwartek" - podsumował.