Przyszłość Roberta Gumnego, piłkarza powoływanego już do reprezentacji Polski przez selekcjonera Jerzego Brzęczka, raczej związana będzie z grą w silniejszej lidze niż PKO Ekstraklasa. Transfer za kilka milionów euro jest kwestią czasu - może do niego dojść jeszcze tego lata, może też np. zimą. Sam piłkarz nie chce rozmawiać o swojej przyszłości. - Mam jeszcze dwa lata kontraktu z Lechem, przygotowuję się do meczu z Piastem i myślę tylko o tym - mówi Gumny. Na starcie kolejnego sezonu Lech od razu zmierzy się z mistrzem Polski - i to na wyjeździe. Zdaniem Gumnego odpadnięcie Piasta z eliminacji Ligi Mistrzów, bardzo pechowe, nie będzie miało wpływu na tę drużynę w sobotę. - Gdyby kogokolwiek z Piasta zapytać w zeszłym sezonie, czy zdobędą tytuł i będą grać o Ligę Mistrzów, to pewnie większość by odpowiedziała, że walczą o środek tabeli. A zdarzyło się coś, co dało im niesamowitą przygodę. Wciąż mają te puchary, teraz zagrają z Rygą, która nie jest ciężkim rywalem, także powinno to działać na nich pozytywnie, a nie dołująco. Tyle że są też poważnie osłabieni, bo przejęliśmy ich napastnika - żartuje Gumny. Ma tu na myśli swojego przyjaciela Pawła Tomczyka, który wiosną był wypożyczony do Piasta, a teraz znów jest w Lechu. Dla trenera Dariusza Żurawia nie jest pierwszym wyborem na pozycji napastnika, ale być może w Gliwicach dostanie szansę gry. - Paweł mówił, że przeżył tam pół roku we wspaniałej atmosferze i na tym bazowali. U nas też teraz jest dobra atmosfera, może lepsza, i wierzę, że w sobotę przechylimy szalę na naszą korzyść - przyznaje Gumny, który po odejściu wielu starszych zawodników ze swoim dorobkiem 62 spotkań w Ekstraklasie jest jednym z bardziej doświadczonych pod tym względem graczy. - Odmłodziła nam się szatnia, ale nie chcę powiedzieć, że poprzednia była gorsza. Było w niej więcej doświadczenia. Gumny miał być jednym z liderów młodzieżowej reprezentacji Polski podczas niedawnego turnieju finałowego Euroreprezentacji U-21. Dopadł go jednak wielki pech, a dokładniej - wirus przewodu pokarmowego. - Mój brzuch najbardziej odczuł te mistrzostwa. Zagrałem jeden mecz, a rywale, mistrzowie Europy, pokazali nam na jakim poziomie jest ich piłka, brutalnie nas skarcili. Zdobyliśmy jednak sześć punktów, a to fajna rzecz. Nikt nam nie dawał szans na trzy, zdobyliśmy sześć, ale niestety wychodziła z grupy tylko jedna drużyna. Gdyby awansowały dwie, może w głowach inaczej byśmy sobie to wszystko poukładali. To już historia, choć fajnie było zagrać z zawodnikami wartymi po 30 czy 60 milionów euro, bo w Ekstraklasie to się nie zdarza - twierdzi Gumny, który może się spodziewać kolejnych powołań do reprezentacji, ale dorosłej. - W młodzieżówce naszym atutem było to, że nie rotowaliśmy składem. Stworzyliśmy zgraną paczkę, a trener też to tak poukładał, że większość była ograna. Dla porównania - w Belgii byli zawodnicy takiego FC Brugge, którzy wchodzili tam z ławki, ale nie grali wszystkiego, jak my. Inaczej się czujesz jak rozegrasz cały sezon. Podobnie było wcześniej z Portugalią, wtedy też wyszło nasze doświadczenie - stwierdził obrońca Lecha. Andrzej Grupa Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz