Trener Lecha Poznań upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu - nie dość, że jego zespół awansował do półfinału Pucharu Polski, to na dodatek Jan Urban oszczędził siły podstawowych graczy na niedzielne spotkanie z Pogonią Szczecin. Ławka rezerwowych w Lechu prezentowała się imponująco, gorzej było w pierwszym składzie. Jeśli w ofensywie grał jeden kreatywny piłkarz (Maciej Gajos), a otaczali go Dariusz Formella, Denis Thomalla i David Holman, to trudno było liczyć na piękne akcje. O dziwo, to i tak Lech łatwiej dochodził w okolice pola karnego rywala. Sam mecz, niestety, był słaby. Zapewne duży wpływ na jego przebieg miał gol Paulusa Arajuriego zdobyty w Lubinie, bo powodował on, że Lech nie musiał zbyt odważnie atakować. Goście grali zaś bardzo nieporadnie. Trener Zagłębia Piotr Stokowiec zaryzykował i posłał do boju naprawdę niezły zestaw piłkarzy - to był lepszy skład lubinian niż w pierwszym spotkaniu. Co z tego, skoro za lepszymi nazwiskami nie poszła lepsza gra. Lech nie próbował atakować rywali wysoko, czekał na swojej połowie, a goście byli bezradni. Ich atak pozycyjny praktycznie nie istniał, jedynie po stałych fragmentach i złych wybiciach lechitów niecelnie strzelali Dorde Cotra (13. minuta) i Michal Papadopulos (25. minuta). Ten drugi nabiegał na wprost bramki, ale fatalnie skiksował. W Lechu aktywny był Gajos, ale obrońcy Zagłębia blokowali każde jego uderzenie. Na pierwszy celny strzał trzeba było czekać do 33. minuty, wtedy w bramkę trafił Holman. Poirytowani kibice Lecha zaczęli gwizdać, choć właśnie w tym okresie poznaniacy zaczęli odważniej zbliżać się pod bramkę Martina Polacka. Bliski wykorzystania nieporozumienia bramkarza Zagłębia z Lubomirem Guldanem był Thomalla, jego strzał minął nawet daleko wysuniętego Polacka, ale piłka przeleciała metrc obok słupka. W 36. minucie Niemiec miał nawet dobrą okazję do strzału swoją mocniejszą prawą nogą, ale tylko wywołał jęk rozpaczy wśród kibiców. W drugiej połowie goście grali jeszcze bardziej ofensywnie, mieli nawet dwie dobre okazje, ale ani Maciej Dąbrowski (56. minuta), ani Arkadiusz Woźniak (68.minuta) nie wykazali się wystarczającą precyzję. Urban liczył, że Zagłębie w końcu się odkryje, posłał na boisko Kaspera Hamalainena i Gergo Lovrencsicsa. Akcje poznaniaków zyskały na dynamice, ale wciąż brakowało im wykończenia. W ostatnich dziesięciu minutach Zagłębie zepchnęło Lecha do głębokiej defensywy. Wyrównać mogli dwaj rezerwowi - najpierw Filip Jagiełło (obronił Burić), a później Krzysztof Janus (obok bramki). Goście potrzebowali tej jednej bramki by doprowadzić do dogrywki, ale ta sztuka im się nie udała. Trafił za to Lech - w ostatniej akcji, za sprawą wprowadzonego taktycznie w doliczonym czasie... Szymona Pawłowskiego. Lech zatem jako trzeci awansował do półfinału Pucharu Polski.W losowaniu może trafić na warszawską Legię, Zagłębie Sosnowiec oraz lepszy zespół z pary Zawisza Bydgoszcz - Śląsk Wrocław. Andrzej Grupa, Poznań Lech Poznań - Zagłębie Lubin 1-0 (0-0) Bramka: Pawłowski (90.) Pierwszy mecz: 1-0 dla Lecha. Awans: Lech. Lech: Burić - Ceesay, Kamiński, Arajuuri, Douglas - Dudka, Trałka (60. Hamalainen) - Formella (68. Lovrencsics), Gajos, Holman - Thomalla (90. Pawłowski). Zagłębie: Polacek - Zbozień, Dąbrowski ŻK, Guldan, Cotra - Tosik (46. Jagiełło), Ł. Piątek - Woźniak, Żyra, Błąd (62. Janus) - Papadopulos (77. Vlasko). Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów: 9271 <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-P-polska-puchar-polski,cid,672,sort,I" target="_blank">Wyniki 1/4 finału Pucharu Polski</a>