Wyniki, terminarz i aktualizowana tabela LIVE - Ekstraklasa bez tajemnic! Taktyka Zagłębia nie była zbyt skomplikowana. Trener Marek Bajor ustawił zespół defensywnie - zadaniem lubinian było nie stracić gola, a w drugiej połowie, gdy Lech się odkryje, a przy tym opadnie z sił, skontrować dzięki szybkim Pawłowskiemu i Plizdze. Czyli taktyka podobna do tej, jaką przeciwko Lechowi stosowały już Jagiellonia czy Bełchatów. Taktyka skuteczna. Lech Jacka Zielińskiego większego pomysłu na grę nie ma - jeśli nie pozwoli mu się grać z kontrataku i uważa przy stałych fragmentach gry, to poznaniacy przeważnie są bezradni. Może gdyby w pierwszej połowie swoje sytuacje wykorzystali Artjoms Rudnevs (skiksował po genialnym podaniu Semira Stilicia) czy sam Stilić (miał przed sobą tylko zaskoczonego Isailovicia, a piłkę na lepszej, lewej nodze i spudłował), to może byłoby inaczej. Zagłębie jednak utrzymało remis, a po godzinie samo zaatakowało. Na fatalnej murawie, która przypominała pole ziemniaków, a nie boisko piłkarskie, stosować atak pozycyjny było ciężko. Piłkarze często potykali się, ślizgali, czasem wyrywali spore połacie trawy. - Na takim boisku piłkarz się szybciej męczy - przekonywał przed meczem trener Zieliński i zapowiadał, że mimo wszystko jego zespół przejmie inicjatywę i nada ton grze. Tak było, ale samo podawanie piłki w poprzek boiska to nie wszystko. Zagłębie wyczekało aż Lech osłabnie i samo zaczęło nękać mistrzów Polski kontratakami. Wcześniej jednak dobre sytuacje zdążyli jeszcze zmarnować Kriwiec i Kikut. Łotysz Rudnevs w niczym nie przypominał piłkarza, który strzelił trzy bramki w Turynie. Dziś przewracał się i kiksował. W 59. minucie Lech dostał pierwsze ostrzeżenie. Po agresywnej wrzutce wielkopolanina z Gostynia Bartosza Rymaniaka bliski trącenia piłki był Szymon Pawłowski. Nie trafił, ale futbolówka i tak prawie wpadła do siatki obok zaskoczonego Jasmina Buricia. Ten sam Rymaniak uderzał piłkę tuż obok słupka osiem minut później - po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Mateusza Bartczaka. Poznaniacy rzucili się do chaotycznego ataku zupełnie zapominając o obronie! W 72. minucie po dalekim podaniu w sytuacji sam na sam znalazł się Pawłowski - Burić piękną paradą uchronił Lecha przed stratą gola. Ale nie na długo. Jeszcze po rzucie rożnym i strzale niepilnowanego Rymaniaka Lecha uratowała poprzeczka, ale gdy z dystansu huknął Bartczak, nieco wysunięty przed bramkę Burić nie miał szans. Lubinianie uwierzyli, że są w stanie pokonać Lecha na jego terenie. Poznaniacy, niczym wyliczony bokser, nie wiedzieli, co się wokół nich dzieje. Dawid Plizga trafił w słupek (76. minuta), pięć minut później powtórzył to Pawłowski, a po dobitce Plizgi Burić cudem sparował piłkę poza boisko. Jeszcze Sergio Reina po kolejnym rzucie rożnym był bliski szczęścia, ale nie trafił w bramkę. Lech już się nie odrodził, a to, że przegrał tylko 0-1, jest trudne do wytłumaczenia. Wściekli kibice Lecha wygwizdali swoich piłkarzy, krzycząc przy tym: "Na puchary się spinacie, w ekstraklasie ch... gracie". Trudno im się dziwić. Pytanie, czy to tylko wina piłkarzy, czy czasem nie w większym stopniu myśli trenerskiej Jacka Zielińskiego... Lech Poznań - KGHM Zagłębie Lubin 0-1 Bramka: 0-1 Mateusz Bartczak 75. Żółte kartki: Lech Poznań: Ivan Djurdjević, Bartosz Bosacki, Marcin Kikut. Składy: Lech Poznań: Jasmin Burić - Marcin Kikut, Bartosz Bosacki, Ivan Djurdjević, Seweryn Gancarczyk - Semir Stilić, Dimitrije Injac, Siergiej Kriwiec (78. Jacek Kiełb), Kamil Drygas (63. Joel Tshibamba), Sławomir Peszko - Artjoms Rudnevs. KGHM Zagłębie Lubin: Bojan Isailović - Bartosz Rymaniak, Michał Stasiak, Csaba Horvath (29. Sergio Mauricio Reina Piedrahita), Przemysław Kocot - Szymon Pawłowski, Damian Dąbrowski, Dawid Plizga, Mateusz Bartczak, Wojciech Kędziora - Mouhamadou Traore (90+3. Arkadiusz Woźniak). Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk). Widzów 22 000. Kliknij, aby przeczytać zapis relacji LIVE z meczu Lech Poznań - Zagłębie Lubin!