Choć sprawa konfliktu wewnątrz pierwszego zespołu Lecha Poznań miała podobno zostać w szatni, ale jednak napastnik poznańskiej drużyny Bartosz Ślusarski zdecydował się opowiedzieć o sprawie dziennikarzowi "Faktu". Potwierdził m.in., że od dłuższego czasu nie układała się współpraca piłkarzy z asystentem Mariusza Rumaka Jerzym Cyrakiem. W końcu miarka przebrała się w Jarocinie - piłkarze wdali się w spór z drugim trenerem, a pierwszy szkoleniowiec Mariusz Rumak podjął decyzję o odsunięciu ich od drużyny. Murawski i Ślusarski wrócili do Poznania, dziś karnie stawili się na dywaniku u władz "Kolejorza". Potwierdzona została tylko degradacja obu 32-letnich piłkarzy do drużyny rezerw oraz kary finansowe. Ślusarski w rozmowie z "Faktem" nie wyznaje jednak skruchy, choć uważa, że słowa w kierunku trenera Cyraka mogły być trochę zbyt ostre. - (...) z Rafałem wygarnęliśmy mu wszystko, co w nas dojrzewało od dawna - twierdzi piłkarz i dodaje, że może nie był to głos wszystkich piłkarzy, ale większości. - Zresztą koledzy później mówili nam, że dobrze zrobiliśmy, bo trzeba było zareagować. Decyzję o powrocie Ślusarskiego i Murawskiego do drużyny mógłby podjąć trener Mariusz Rumak. Póki co obaj zawodnicy mają w środę stawić się na treningu trzecioligowych rezerw, które tworzą głównie młodzi piłkarze. Pierwszy zespół wróci w środę z Jarocina, w czwartek ma jeszcze trening w Poznaniu, a później piłkarze dostaną trzy dni wolnego. W poniedziałek przez Berlin i Malagę udadzą się na drugie zgrupowanie - tym razem do hiszpańskiej Roty. Ze słów Ślusarskiego raczej nie wynika, by powrót graczy do drużyny był możliwy. Napastnik Lecha powiedział, że razem z Murawskim rozmawiali z trenerem Mariuszem Rumakiem, który potwierdził, że decyzja o ich ewentualnym powrocie zależy tylko od niego. "Dodał jednak, że ciężko mu sobie wyobrazić naszą dalszą współpracę z trenerem Cyrakiem i obawia się, że jest ona już niemożliwa" - powiedział Śluarski w "Fakcie". Inaczej mówiąc - Rumak nie poświęci swojego asystenta dla dwóch piłkarzy, którym w czerwcu kończą się kontrakty. W tej sytuacji wydaje się bardzo prawdopodobne, że Lech nie będzie chciał trzymać w rezerwach piłkarzy mocno obciążających swoimi pensjami klubowy budżet. Autor: Andrzej Grupa