Jak wyliczył serwis "Historia Sportu", po niedzielnym meczu z Pogonią Szczecin Burić wskoczył na drugie miejsce wśród bramkarzy Lecha pod względem liczby rozegranych oficjalnych spotkań. Teraz ma ich w niebiesko-białych barwach 172 - o jeden więcej od trzeciego Piotra Mowlika, a o 62 mniej od klubowej legendy Krzysztofa Kotorowskiego. W ekstraklasie Burić wystąpił po raz 125. - zrównał się więc ze Zbigniewem Pleśnierowiczem, a teraz goni Mowlika (153) i Kotorowskiego (173). W tym momencie nic nie wskazuje na to, by Burić miał wypaść ze składu "Kolejorza" - broni pewnie, w obu tegorocznych meczach ratował drużynę. Jest też bliski wyrównania osobistego rekordu kolejnych meczów bez wpuszczonego gola oraz minut bez strat. Tymczasem jesienią nic nie wskazywało na to, by Bośniak miał ratować Lecha - był zaledwie rezerwowym bramkarzem po niezbyt dla siebie ciekawym roku. W poprzednim sezonie przegrał rywalizację z Matuszem Putnockym, który imponował formą i był bliski wyrównania rekordu Ekstraklasy Łukasza Fabiańskiego w ilości spotkań "na zero". Burić dostawał szansę w Pucharze Polski, ale w finale z Arką Gdynia zawiódł, gdy popełnił błąd przy uderzeniu Rafała Siemaszki w dogrywce. Na początku obecnego sezonu trener Nenad Bjelica dawał szansę obu bramkarzom, ale po przegranym przez Lecha meczu z Pogonią w Pucharze Polski (0-3), golkiperem numer jeden został Putnocky. Burić wtedy popełnił błędy przy dwóch pierwszych golach dla "Portowców". Zimą sytuacja się jednak zmieniła - Putnocky musiał przejść zabieg artroskopii kolana, a Burić był podstawowym bramkarzem podczas całego okresu przygotowawczego. Zaczął też rundę w podstawowym składzie i w obu spotkaniach - z Arką i Pogonią - nie dał się pokonać. W tym drugim w niesamowity sposób obronił strzał Łukasza Zwolińskiego przy stanie 1-0. - Miałem w tym meczu tę jedną interwencję, ale w ważnym momencie. Może być, że była ona decydująca dla całego spotkania. Poszedłem w ciemno, piłka po strzale Kamila Drygasa wychodziła obok bramki, ale widziałem, że tam jest inny zawodnik Pogoni i chciałem go zablokować. Ta chęć była w mojej głowie, miałem też trochę szczęścia, bo jednak byłem początkowo dość daleko od niego, ale zdążyłem - mówił Burić. - Jasmin pokazał swoją jakość, mimo że w poprzednim roku był często krytykowany przez dziennikarzy i kibiców. Cierpliwie czekał na swoją szansę, tak jak cierpliwie pracuje na treningach by być dobrym bramkarzem - chwalił Bośniaka po meczu trener Nenad Bjelica. Kto wie, czy dobrymi występami w Lechu Burić znów nie zapracuje sobie na powołanie do reprezentacji Bośni, w której wystąpił dotąd tylko dwa razy: w 2008 roku przeciwko Azerbejdżanowi i w 2016 przeciwko Szwajcarii. Nenad Bjelica przyznał, że rozmawiał z selekcjonerem reprezentacji Bośni i Hercegowiny Robertem Prosineczkim, kiedyś swoim kolegą z kadry Chorwacji, o podopiecznych z Lecha. Prosinecky ma się wiosną pojawić w Poznaniu by obserwować Emira Dilavera i Elvira Koljicia, a przy okazji może także spojrzeć na Buricia. Jasmin Burić w niedzielę obchodził 31. urodziny - w Lechu występuje od dziewięciu lat, a jego rekord spotkań w lidze bez straconego gola to pięć. A jednocześnie 465 minut - z końca 2015 roku. - Była taka seria, za trenera Urbana, jakieś pięć czy sześć spotkań. Dokładnie nie wiem, ale też nie jest to dla mnie ważne. Mogę wpuszczać te gole, byśmy wygrywali, choćby 4-3 czy 5-4. Liczą się tylko punkty, one decydują na samym końcu. To, czy ja wpuszczę 5 czy 15 bramek, może nie mieć wtedy znaczenia - mówi Bośniak. W tym sezonie wystąpił w siedmiu ligowych meczach Lecha - pokonali go tylko Josip Bariszić z Piasta Gliwice i Dominik Furman z Wisły Płock. Wliczając sierpniowe wyjazdowe spotkanie z Cracovią (2-0), grudniowe w Gliwicach (0-0) oraz dwa z lutego (0-0 w Gdyni i 2-0 z Pogonią), daje to już cztery kolejne pojedynki bez straconego gola. Do wyrównania osobistego rekordu brakuje jednego, a do pobicia minut bez straty - 78. Burić może to osiągnąć w najbliższą niedzielę w Kielcach. Czy po meczu z Pogonią spokojny zazwyczaj Bośniak szykował się na wielką uroczystość urodzinową? - Nie, najlepsze co miało być, jest już za mną. Teraz czas na spokojny wieczór - mówił. - Czego mogę sobie życzyć? Tylko zdrowia. Pieniądze nie są najważniejsze, miłość już mam, a jeśli nie będzie zdrowia, to nic nie osiągnę. Może jeszcze mistrzostwa Polski, jeśli mam już coś wybrać. Tego mistrzostwa życzę - mówi Jasmin Burić, Bośniak z polskim obywatelstwem, mistrz Polski z 2010 i 2015 roku. Andrzej Grupa