W pierwszym pojedynku po restarcie ligi poznaniacy przegrali u siebie z Legią 0-1, lubinianie z kolei nieoczekiwanie gładko wygrali w Szczecinie z Pogonią 3-0. Trener "Kolejorza" Dariusz Żuraw zapewnia jednak, że jego podopieczni odbudowali się mentalnie po porażce w klasyku PKO Ekstraklasy. "Szybko zamknęliśmy ten ostatni mecz. W poniedziałek przeprowadziliśmy analizę, omówiliśmy lepsze i gorsze strony tego spotkania, co musimy jeszcze poprawić. Mam nadzieję, że nie będziemy żyć historią, tylko postaramy się patrzeć do przodu" - podkreślił szkoleniowiec na konferencji prasowej. Po spotkaniu z warszawską drużyną nie po raz pierwszy w tym sezonie fala krytyki spadła na bramkarza Mickey'a van der Harta. Holender tak niefortunnie piąstkował piłkę, że trafił nią w plecy kolegi z drużyny - Crnomarkovicia, a futbolówkę do pustej bramki praktycznie z linii bramkowej skierował Tomas Pekhart. Żuraw na razie nie zakłada odesłanie golkipera na ławkę rezerwowych. "Jeżeli tylko zobaczę w oczach Mickey'a, że będzie potrzebował jakiejś przerwy, to ją dostanie. Nie mam zwyczaju po jednym błędzie wysyłać zawodnika na ławkę. Takie jest życie sportowca. Trzeba mieć twardą skórę, a ja liczę, że w Lubinie Mickey zagra dobry mecz" - podkreślił opiekun lechitów. Van der Hart jest wciąż numerem jeden, ale już wkrótce może mieć poważnego konkurenta. Od czwartku na testach medycznych przebywa inny bramkarz z ligi holenderskiej - Filip Bednarek. 27-latek, który jest starszym bratem Jana Bednarka, byłego obrońcy Lecha, jeszcze jako junior wyjechał do Holandii, a karierę rozpoczął FC Twente Enschede. Ostatnio występował w SC Heerenveen, w barwach którego w tym sezonie Eredivisie rozegrał sześć spotkań. W związku z pandemią koronawirusa liga holenderska zakończyła swoje rozgrywki. "Jeśli testy przejdzie pomyślnie, to jutro podpisze kontrakt. Będzie on obowiązywał od 1 lipca, ale nie oznacza to, że zagra w Lechu jeszcze w tym sezonie" - wyjaśnił rzecznik prasowy poznańskiego klubu Maciej Henszel.