W Poznaniu nikt nie ma wątpliwości, że to od postawy Szwajcara zależy dziś w Lechu najwięcej. Gdy Jevtić jest w formie, nakręca grę drużyny - wtedy też "Kolejorza" przyjemnie się ogląda. Dziś kibice Lecha mogą żałować, że w lipcowym meczu z FK Haugesund Jevtić został brutalnie zaatakowany przez rywala, który uszkodził mu więzadła w stawie skokowym. Po sześciu tygodniach leczenia pomocnik z Poznania potrzebował kolejnych dwóch, by wrócić do wysokiej formy. Taką właśnie dyspozycję pokazał w starciu z Legią. Wreszcie też wystąpił też jako główny rozgrywający, a nie piłkarz wbiegający z lewej strony. - Cieszę się, że gram, a gram tam, gdzie mnie trener potrzebuje. Jak będzie potrzebował na boku, to zagram na boku i nie jest to problemem. Nie ukrywam jednak, że środek lubię najbardziej - mówi Jevtić. W 27. minucie lechita mógł zdobyć gola nie tylko kolejki, ale może nawet i miesiąca. Jeszcze na własnej połowie rozpoczął rajd, który zakończył strzałem na bramkę już w polu karnym Legii. Najpierw uciekł próbującemu go faulować Łukaszowi Broziowi, później trzykrotnie zakręcił Maciejem Dąbrowskim. Uderzył jednak nad poprzeczką. - To była taka sytuacja, że najpierw gonił mnie Broź, ale uciekłem przed niego. Później szukałem Nickiego Bille i za późno chciałem zagrać, był już na spalonym. Zdecydowałem się, że pójdę sam, ale sił zabrakło. Chciałem lepiej uderzyć, a trochę się nie udało, piłka zeszła. Nie wiem, czy to by była moja najładniejsza bramka. Na Arce też rozkręciłem rywali i strzeliłem. No szkoda, ale fajnie, że wygraliśmy - mówi piłkarz, który hitowe spotkanie skończył z jedną asystą. To on bowiem dośrodkował przy trafieniu Łukasza Trałki na 2-0. Czy pierwszy tak dobry występ Jevticia po kontuzji oznacza już stała zwyżkę formy? - Mam nadzieję, bo to dobry krok. Jestem optymistą, oby to był dobry krok - twierdzi zawodnik, który na początku meczu świetnie współpracował z Mario Szitumem. Chorwat doznał jednak kontuzji i szybko opuścił boisko. - Szukamy się, on gra na lewej pomocy, a ja blisko niego. Lubię jak ktoś chce ze mną zagrać, on chyba też to lubi. To było udane 20 minut, ale później Radut też wchodził do gry, pokazał się z dobrej strony. Też walczył, a nie tylko kiwał. Naprawdę, dzisiaj to wszyscy się w Top Eleven znaleźli - cieszył się zawodnik Lecha. Andrzej Grupa <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy</a>