W pierwszych czterech spotkaniach tego sezonu "Kolejorz" zdobył 12 punktów i był liderem. W czterech kolejnych - zaledwie jeden, a podobnie zły dorobek ma w tym okresie tylko Cracovia. Nic więc dziwnego, że z pozycji lidera Lech spadł do środkowej części tabeli. Sytuację pogarsza to, że prestiżowe starcie z Legią Warszawa poznaniacy oddali niemal bez walki. - Wiemy, jaki to był mecz, zostaliśmy zranieni. Wszystkich nas to boli, ale też wywołało sportową złość. To się już wydarzyło, cierpieliśmy my, cierpiał cały Poznań. Przychodzi jednak kolejne spotkanie po paru dniach i walczymy o zwycięstwo. Taka już jest piłka: czasem jest się na topie, a czasem nie - mówi piłkarz Lecha Tomasz Cywka, który od kilku kolejek musi łatać dziury na prawej obronie. Gdy wcześniej występował w środku pola, ta forma wyglądała naprawdę dobrze. Wobec braku Roberta Gumnego i kontuzji Macieja Makuszewskiego został jednak przestawiony na bok. W czym Cywka widzi możliwość przerwania złej passy Lecha, najlepiej już w piątek w Gdyni? - Cztery ostatnie mecze pokazały, że w każdym elemencie możemy się poprawić: od najprostszego zaangażowania, przez utrzymywanie się przy piłce, po stwarzanie sytuacji. Tego brakowało w ostatnim meczu, a początek sezonu pokazał, że nie jest nam to obce. Każda drużyna ma w sezonie lepsze i gorsze momenty, my musimy wrócić do tych lepszych, które zapewniały nam zwycięstwa - przyznaje piłkarz Lecha, ale jednocześnie podkreśla, że ważne jest też samo szczęście, bo na początku rozgrywek Lech wcale nie grał idealnie. - Byliśmy po prostu bardziej skuteczni. Już nawet za dobrze nie pamiętam tamtych spotkań, ale nasi rywale też mieli sytuacje bramkowe, a my w końcówkach wyrwaliśmy zwycięstwa. To drobne szczegóły, ale istotne. W naszym zespole nie ma negatywnych nastrojów, pracujemy i na pewno wrócimy na zwycięską drogę - zapewnia były wiślak. Co ciekawe, po odejściu Cywki z Wisły to właśnie zespół z Krakowa zaczął prezentować się bardzo dobrze i jest liderem Ekstraklasy. - Żartowaliśmy sobie z tego z kolegami z Krakowa, bo to śmieszna sytuacja. Świetnie grają, życzę im wszystkiego dobrego, ale najważniejsze dla mnie jest to, co się tutaj dzieje - mówi Cywka i porównuje sytuację Lecha i Wisły w swoich miastach. - To porównywalne sprawy, a jedyną różnicą jest to, że w Krakowie są dwie drużyny i mimo wszystko oczekiwania i presja się rozkładają. A tu, wiadomo: jest tylko Lech, wszyscy na nas patrzą i oczekują. Te oczekiwania są uzasadnione, bo Lech zawsze ma grać o mistrza, ale ostatnio to się nie udawało. Każdy kto przychodzi do tego klubu, musi się z tym liczyć, podjąć wyzwanie i grać o tytuł. Także na Lechu skupia się większe zainteresowanie w mieście, bo to największy, a może jedyny klub w mieście - kończy piłkarz Lecha. "Kolejorz" z Cywką w składzie spróbuje przełamać złą serię w piątek w Gdyni - początek starcia z Arką o godz. 20.30. Andrzej Grupa <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa-2018-2019,cid,3" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz</a>