Czwartkowy mecz (początek o godz. 18.55, transmisja m.in. w Polsacie Sport Premium i w aplikacji IPLA) rozpocznie fazę grupową Ligi Europy. Lech trafia na dzień dobry na bardzo mocnego rywala, stałego uczestnika Ligi Mistrzów. Przy czym, jak zapewnia bramkarz "Kolejorza", w drużynie nie ma strachu czy obaw. - Jest ekscytacja tym meczem, bo cała ta presja, która na nas była wywierana, wiązała się z awansem do fazy grupowej. Wiedzieliśmy, że walczymy o przygodę, którą jest właśnie Liga Europy, a dzięki temu, że awansowaliśmy, możemy mierzyć się z najlepszymi. Gramy z Benficą, która mogła być w Lidze Mistrzów, bo taki był jej cel. Niestety dla nich, odpadli wcześniej i dzięki temu my się możemy z nimi zmierzyć - mówił Filip Bednarek. Portugalscy dziennikarze pytali bramkarza Lecha m.in. o to, czy zna napastników Benfiki, a także czy oglądał starcie Benfiki z PAOK w Salonikach, które zadecydowało o odpadnięciu "Orłów" Bednarek zapewne wielu zaskoczył, bo świetnie orientował się w sytuacji. Zapewniał też, że Lech nie zagra jak PAOK, który głównie się bronił i próbował kontrować. - My nie gramy po prostu jak PAOK, nie jesteśmy tak defensywną drużyną. Będziemy chcieli atakować w tym spotkaniu jak przeciwko każdej innej drużynie - mówił Bednarek. - Pamiętam zresztą tamto spotkanie, Benficę skarcił jej były piłkarz, który strzelił dwie bramki. Ukarał swój dawny klub - dodał. - A co do napastników Benfiki. Seferovicia pamiętam z czasów, gdy graliśmy w eliminacjach do młodzieżowych Mistrzostw Europy ze Szwajcarią. A Evertona oglądałem w lidze brazylijskiej - opowiadał Filip Bednarek. Jego zdaniem to zresztą ofensywa jest najmocniejszą stroną Benfiki. - Obronę mają solidną, ale portugalskie kluby decydują się głównie na grę ofensywną, tak też jest z Benficą - ocenia. Bramkarz Lecha żałuje tylko, że takie widowisko odbędzie się bez udziału kibiców. Miejsca na stadionie ma tylko obsługa techniczna, 24 dziennikarzy, 16 fotoreporterów, 20 gości obu klubów. - Graliśmy te eliminacje bez kibiców, ale liczyliśmy, że sytuacja się poprawi i w fazie grupowej uda się już być z nimi. I to będzie wielkie święto. Niestety, sytuacja zmieniła się tak, że jesteśmy bez nich w każdym spotkaniu. Możemy tylko pokazać się z jak najlepszej strony bez wsparcia trybun - żałował. - Graliśmy o przygodę i ta przygoda jest tworzeniem historii klubu. To czwarty raz, do nas jeszcze może ta sytuacja nie dociera, bo żyjemy z dnia na dzień. Gdy kiedyś jednak usiądziemy w głębokim fotelu z ciepłym kubkiem herbaty w dłoni, to przypomnimy sobie, że byliśmy jednymi z nielicznych, którym to się udało - powiedział Filip Bednarek. Początek spotkania w czwartek o godz. 18.55. Andrzej Grupa