<a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/ranking?sId=100&gwId=54816&posId=&sort=0" target="_blank">Ranking piłkarzy Ekstraklasy - oceniaj!</a> Akcja "Kibicuj z klasą" działaczy i kibiców Lecha zakończyła się pełnym sukcesem. To raz w rundzie organizowany projekt, w ramach którego zorganizowane grupy dzieci i młodzieży do lat 16 mogą obejrzeć ligowe spotkanie za darmo. W ramach tej akcji na Inea Stadionie zasiadło 18393 młodych osób, a cała frekwencja wyniosła blisko 40 tys. ludzi. Wystarczyło nie tylko samo darmowe wejście dla uczniów, ale też odrobina nadziei wlana w kibicowskie serca po zmianie szkoleniowca. Dziś okazało się, że Lech Nenada Bjelicy nie jest jednak w stanie zagrać trzech podobnych, dobrych spotkań w jednym tygodniu. Defensywnie zorganizowana Arka postawiła takie zasieki, przez które gospodarze nie potrafili się przebić. Udane, ofensywne akcje Arki można było policzyć na palcach jednej ręki. Jeśli już gościom udało się przedostać z piłką w okolice pola karnego Lecha, to każde nieuważne zagranie natychmiast groziło kontrą poznaniaków. Jak choćby w 23. minucie, gdy po przejęciu piłki "Kolejorz" wyszedł z akcją trzech na trzech, a po zwolnieniu jej przez Szymona Pawłowskiego - czterech na pięciu. Skrzydłowy Lecha zdecydował się wówczas na techniczny strzał z linii pola karnego i trafił w poprzeczkę. Lech miał olbrzymią przewagę, ale już sytuacji pod bramką Konrada Jałochy stworzyć nie potrafił. W pierwszych 20 minutach groźny był jedynie strzał z dystansu Pawłowskiego (nad bramką), a później - oprócz wspomnianej poprzeczki - obrońców Arki zaskoczył Maciej Gajos. W 27. minucie dopadł do piłki zagranej przed bramkę przez Radosława Majewskiego i czubkiem buta posłał ją obok słupka. W innych sytuacjach defensywa Arki dobrze się ustawiała, Marcin Robak został odcięty od podań, a Majewski z Gajosem i Jevticiem nie potrafili odpowiednio przyspieszyć gry. Arka zdecydowanie postawiła na obronę - długimi fragmentami za przerywanie akcji na własnej połowie odpowiedzialni byli wszyscy poza Pawłem Abbottem. Nie wychodziły akcje lewym skrzydłem, gdzie goście starali się wykorzystać słabszego w defensywie Lecha Jevticia, bo asekurował go doskonale usposobiony Tomasz Kędziora. Na środku zaporą nie do przejścia był z kolei Abdul Tetteh. Dopiero w 44. minucie Arce udała się akcja, która mogła przynieść gola. Dwóch piłkarzy gości ograło wtedy Jevticia, Marcin Warcholak dośrodkował w pole karne, a Abbott wyprzedził obrońców i skierował piłkę tuż obok bramki. Lech po raz pierwszy był w opałach! Po zmianie stron goście wreszcie zaczęli grać odważniej - przesunęli swoje formacje wyżej, dłużej utrzymywali się przy piłce. Lech wreszcie dostał dwie kolejne okazje do spróbowania swoich sił w kontrach, ale obu nie wykorzystał - Majewski strzelił nad bramką, a w przypadku akcji Jevticia z Robakiem zabrakło zrozumienia. Niezła była też akcja z 54. minuty, którą celnym strzałem zakończył Kędziora - piłkę złapał Jałocha. Im bliżej było końca meczu, tym bardziej Lech był w ataku bezradny, a Arka coraz bardziej przedłużała każde wznowienie gry. Poziom był zbliżony do spotkań z czasów, gdy Lecha prowadził Jan Urban. Jeden z nielicznych błędów Arki w obronie zakończył się w 80. minucie minimalnie niecelnym strzałem Macieja Makuszewskiego. Później lechici już tylko bili głowami w gdyński mur. Po meczu powiedzieli: Nenad Bjelica, szkoleniowiec Lecha: - Dominowaliśmy w tym spotkaniu zdecydowanie. Jeśli chodzi o grę defensywną, to na zbyt wiele nie pozwoliliśmy dziś Arce, nie stworzyli żadnych sytuacji. W ofensywie musi być jednak lepiej, znacznie lepiej, trzeba szukać innych rozwiązań i nad tym będziemy pracować. Za dużo akcji przechodzi przez środek pola, trudno te przyzwyczajenia zmienić - ocenił. Jestem zadowolony z zaangażowania drużyny, w trzech meczach zdobyliśmy cztery punkty, ale zasłużyliśmy chyba na więcej - dodał. Lepsza ofensywa? Tylko poprzez pracę na treningach. Nie jestem cudotwórcą, nie jestem w stanie zmienić pewnych rzeczy w kilka tygodni. Będę chciał, byśmy częściej grali skrzydłami i tam szukali sytuacji - podsumował. Grzegorz Niciński, trener Arki Gdynia: - Tylu kibiców to ja jeszcze na stadionie nie widziałem. I dziennikarzy też. Wywozimy ważny punkt z Poznania, nie graliśmy może pięknie, ale skutecznie. Wiedzieliśmy, że Lech ma kreatywnych zawodników i wybijaliśmy ich z rytmu. Dowieźliśmy w ten sposób punkt. Dla nas ten punkt jest bardzo ważny, jako beniaminek chcemy się utrzymać w tej lidze - zakończył. Z Poznania Andrzej Grupa <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-R-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I">Lotto Ekstraklasa - sprawdź terminarz, wyniki oraz tabelę!</a> 10. kolejka: Lech Poznań - Arka Gdynia 0-0 Żółta kartka - Lech Poznań: Szymon Pawłowski. Arka Gdynia: Paweł Abbott, Marcin Warcholak. Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów 39 539. Lech Poznań: Matusz Putnocky - Tomasz Kędziora, Lasse Nielsen, Jan Bednarek, Tamas Kadar - Darko Jevtić (64. Maciej Makuszewski), Maciej Gajos, Radosław Majewski, Abdul Aziz Tetteh, Szymon Pawłowski (79. Dariusz Formella) - Marcin Robak (75. Dawid Kownacki). Arka Gdynia: Konrad Jałocha - Damian Zbozień, Michał Marcjanik, Dawid Sołdecki, Marcin Warcholak - Marcus Vinicius (60. Rashid Yussuff), Antoni Łukasiewicz, Mateusz Szwoch, Adam Marciniak, Miroslav Bożok (84. Dominik Hofbauer) - Paweł Abbott (88. Rafał Siemaszko). <a href="http://wyniki.interia.pl/mecz-lech-poznan-arka-gdynia-2016-09-25,mid,580543" target="_blank">Zobacz raport meczowy</a>