Poznaniacy od poniedziałku przebywają na obozie w Opalenicy, Podbeskidzie także wybrało Wielkopolskę, ale obiekty w Jarocinie. Oba zespoły mają odmienne cykle przygotowań - dla bielszczan oznacza to aż dziewięć spotkań sparingowych, dla poznaniaków zaledwie cztery, w tym jeden w charakterze pikniku. Lech musi być jednak w optymalnej formie już w połowie lipca - wtedy zacznie walkę w europejskich pucharach. W obu połowach grały niemal całkowicie odmienne zespoły z Poznania i Bielska-Białej. Trener "Kolejorza" Mariusz Rumak postawił na sprawdzony skład z wiosny i poza pierwszym kwadransem, gra jego drużyny mogła się podobać. Początek należał do bielszczan, ale wracający po długiej przerwie Jasmin Burić nie został zmuszony do poważniejszej interwencji. Aktywni byli za to obaj skrzydłowi Lecha, a szczególnie Gergo Lovrencsics. To po jego przechwycie i strzale z dystansu Michal Pesković z trudem wybił piłkę na rzut rożny. Zaś po kornerze, którego zresztą wykonał Węgier, Dawid Kownacki uprzedził Tomasza Górkiewicza i głową wpakował piłkę do siatki. 17-letni napastnik znów pokazał się z bardzo dobrej strony - wygrywał pojedynki w powietrzu nawet z Bartłomiejem Koniecznym. Na razie ma też pewne miejsce w składzie, bo Łukasz Teodorczyk leczy kontuzję (przyjechał na mecz i usiadł na ławce rezerwowych), a Vojo Ubiparip po dziewięciomiesięcznej przerwie daleki jest od ligowej formy. W drugiej połowie zdecydowanie lepiej prezentował się zespół z Bielska-Białej. Przy obu golach udział miał Maciej Iwański, który nie tylko prowadził akcje zespołu, ale i głośno pouczał młodszych kolegów jak się mają ustawiać. W 54. minucie Iwański zagrał piłkę w uliczkę między Jana Bednarka, Paulusa Arajuuriego i Szymona Zgardę, a Jakub Bartlewski wykorzystał sytuację sam na sam z Maciejem Gostomskim. W 65. minucie Iwański wykonywał rzut rożny, ale poznaniacy wybili piłkę z powrotem pod jego nogi. Po drugim dośrodkowaniu Maciej Wilusz tak niefortunnie interweniował, że wbił piłkę do swojej bramki. Debiut reprezentanta Polski był więc wyjątkowo niefartowny, ale z drugiej strony Wilusz i tak spisywał się lepiej od Arajuuriego. Niewiele pokazał także drugi z nowych graczy Lecha Darko Jevtić - Szwajcar lubi grać na jeden kontakt, a w tym spotkaniu nie miał z kim tego robić. Z kolei skrzydłowy Muhamed Keita dopiero w poniedziałek wznowi treningi z zespołem. Być może wtedy w pełni zdrowy będzie także Barry Douglas. - Tak jak wskazuje wynik, mecz można podzielić na dwie części. W pierwszej występowali ci, którzy dużo ostatnio grali i zdecydowanie lepiej to wyglądało, zwłaszcza jeśli chodzi o organizację gry. W drugiej pojawiło się trochę młodzieży i nowych graczy i było gorzej. A wynik? Jak się wychodzi na boisko i staje przeciwko sobie, to zawsze jest on ważny - mówił trener Lecha Mariusz Rumak. - A ja jestem zadowolony z tego, że nikt dotąd nie doznał kontuzji, bo na tym etapie to wyjątkowo ważne. Lekki uraz ma tylko Darek Pietrasiak, ale w kolejnym spotkaniu powinien już zagrać. To sympatyczna sprawa, jak się wygrywa, choć wynik najważniejszy nie jest. Trzeba jednak uczyć się zwyciężać, a najlepiej się to robi wówczas, gdy najpierw zespół przegrywa - stwierdził szkoleniowiec Podbeskidzia Leszek Ojrzyński. Andrzej Grupa, Opalenica Lech Poznań - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1-2 (1-0) Bramki: 1-0 Kownacki 22., 1-1 Bartlewski 54., 1-2 Wilusz 65., samobójcza Lech w I połowie: Burić - Kędziora, Wołakiewicz, Kamiński, Henriquez - Pawłowski, Trałka, Linetty, Hamalainen, Lovrencsics - Kownacki. Lech w II połowie: Gostomski - Bednarek, Wilusz, Arajuuri, Henriquez (66. Kamiński) - Lovrencsics (66. Kownacki), Zgarda, Możdżeń, Jevtić, Formella - Ubiparip. Podbeskidzie w I połowie: Pesković - Górkiewicz, Deja, Konieczny, Tomasik - Chmiel, Sloboda, Kołodziej, Trochim, Malinowski - Śpiączka (31. Okinczyc). Podbeskidzie w II połowie: Zajac - Sokołowski, Byrtek, Grzelak, Adu - Lenartowski, Janeczko, Iwański, Bartlewski, Chrapek - Okinczyc (58. Cisse).