Lech Poznań od początku sezonu narzeka na olbrzymie problemy ze stoperami. Kontuzje Bartosza Salamona, Antonio Milicia czy Ľubomíra Šatki sprawiły, że poznaniacy poszukują środkowego obrońcy. Priorytetem na ich liście był reprezentant Polski Michał Helik. Od jakiegoś czasu rozmowy z 26-latkiem utknęły jednak w martwym punkcie, bo piłkarz nie chce wracać do Polski. Jak słyszymy, w Poznaniu postanowiono w końcu odpuścić temat. Rekordowa oferta Lecha Porozumienie pomiędzy Lechem, a Barnsley, zostało osiągnięte na początku sierpnia. Klub, który niedawno spadł z Championship do League One, wstępnie żądał za swojego zawodnika 2 mln euro. Lech natomiast oferował o milion mniej. Jednak na dzień przed pucharowym meczem z Víkingurem Reykjavik ustalono ostateczną cenę za defensora. Według naszych ustaleń ta miałaby wynosić około 1,5 mln euro, co byłoby nowym rekordem transferowym Ekstraklasy. Dodatkowo w umowie miały znaleźć się zapisy dotyczące bonusów, na przykład za wyjazd piłkarza na mundial lub awans klubu do Ligi Mistrzów. Gdyby wszystkie bonusy były zrealizowane, kwota transferu urosłaby do blisko 2 mln euro. Helik nie chce wracać do Polski Tak jak pisaliśmy na początku sierpnia, piłka była po stronie zawodnika, który z Lechem miał wstępnie ustalony czteroletni kontrakt. Piłkarz nie zaakceptował jednak propozycji Kolejorza, bo cały czas liczy na oferty z silniejszej ligi. Co prawda pojawiały się sygnały z Anglii, Belgii czy Holandii, ale za każdym razem brakowało konkretów. Mimo to były stoper Cracovii jest zdeterminowany, aby nie wrócić do Polski i wciąż występować na zachodzie - choćby w Barnsley. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w Poznaniu nikt już nie ma nadziei na pozyskanie Helika. Na początku tygodnia postanowiono, że rozmowy z zawodnikiem zostaną zakończone. Jednocześnie rozpoczęto rozważanie innych opcji - głównie zagranicznych. Jak donoszą portale Meczyki.pl i Weszło, Kolejorz obserwuje Victora Dicana z FC Botoșani i Benjamína Kuscevicia z Palmeiras São Paulo. Šatka zostanie w Poznaniu? Najbardziej realnym scenariuszem jest w tym momencie pozostanie na Bułgarskiej Šatki. Reprezentantem Słowacji co prawda interesowały się niedawno kluby z Węgier czy Włoch, ale finalnie może się okazać, że pogra on w Lechu do końca sezonu i dopiero wtedy odejdzie za darmo (podobnie jak w przeszłości napastnik Christian Gytkjaer). Do dyspozycji trenera Johna van den Broma pozostają jeszcze wracający do zdrowia Milić i Filip Dagerstål oraz młody Maksymilian Pingot. Na problemy ze zdrowiem w dalszym ciągu narzeka Salamon. Sebastian Staszewski, Interia