Wisła Płock jesienią fatalnie spisywała się na wyjazdach, ale niemal wszystko wygrywała na swoim stadionie. Wiosną kontynuowała kiepską serię na obcych boiskach, a w Płocku przytrafiła się jej zasłużona porażka z Piastem Gliwice. Spowodowało to zwolnienie Macieja Bartoszka - po jego odejściu płocczanie wygrali cztery z pięciu spotkań. Nowy trener Pavol Staňo potrafi zaskoczyć tak składem, jak i taktyką. Choć przed tygodniem wygrał w Szczecinie z Pogonią, to i tak w meczu z Lechem zmodyfikował skład, wymienił dwóch obrońców (Damiana Zbozienia z gry wyłączyła kontuzja), a przede wszystkim zaryzykował wystawieniem dwóch napastników. Do Łukasza Sekulskiego dołączył Marko Kolar. I choć rzadko grali obok siebie, bo Chorwat się jednak trochę cofał, to decyzja ta była błędna. Lech zyskiwał ogromną przewagę w środkowej strefie, więc w przerwie trener Wisły wrócił do normalnego ustawienia. Wisła Płock - Lech Poznań. Szturm gości od początku Tak jak można się było spodziewać, Lech ruszył od razu do szturmu. Niby Wisła wiedziała, że nie może dać się rozpędzić skrzydłowym Lecha, a także zagęścić strefę przed swoim polem karnym, ale nie potrafiła się temu przeciwstawić. Już w 2. minucie celny strzał oddał Jesper Karlström, w 9. minucie powtórzył to Pedro Rebocho. Strzał Portugalczyka odbił przed siebie Krzysztof Kamiński, a dobitka João Amarala była minimalnie niecelna. Chwilę później z dystansu uderzył jeszcze Radosław Murawski, a Kamiński zbił piłkę ponad poprzeczkę. Lech takie tempo utrzymał do 20. minuty, później trochę zwolnił. Gospodarze nadal mieli problemy ze sprawnym wyprowadzeniem piłki z własnej połowy, ale w końcu swoją szansę dostali. W 30. minucie Joel Pereira sfaulował tuż przed Jorginho i Wisła dostała rzut wolny. Uderzył Mateusz Szwoch, po ziemi, obok muru. Trafił jednak w zewnętrzną część słupka, choć sędzia Paweł Raczkowski uznał, że piłkę trącił jeszcze Mickey van der Hart. Była to w sumie najlepsza okazja płocczan w tym meczu. Wisła Płock - Lech Poznań. Gol Dawida Kownackiego Lech odpowiedział akcją Dawida Kownackiego, który wyszedł sam na sam z Kamińskim, ale przy mijaniu bramkarza Wisły za daleko wygonił siebie na zewnątrz. Oddał strzał, ale nie dość, że dwaj rywale już stali przed bramką, to jeszcze w nią nie trafił. I choć Lech przed przerwą grał już trochę spokojniej, to właśnie "do szatni" zdobył kluczową bramkę. Antonio Milić zagrał z linii obrony daleką piłkę za defensywę Wisły. Tam wbiegł Michał Skóraś, który akurat przeniósł się z prawego skrzydła na lewe. Młodzieżowiec Lecha oszukał Kristiána Vallo i zagrał w pole karne do Kownackiego. Ten zaś wykorzystał kiepskie ustawienie i zły wślizg Antona Krywociuka i strzałem w dalszy róg pokonał Krzysztofa Kamińskiego. Lech miał więc to, po co przyjechał do Płocka. Wisła Płock - Lech Poznań. Ataki Lecha w drugiej połowie Poznaniacy nie zamierzali jednak po przerwie cofać się i liczyć na kontry. Szukali drugiego trafienia, które dałoby im już spory komfort. Zaczęło się tak samo jak godzinę wcześniej - znów w drugiej minucie celnym uderzeniem, tym razem Amarala. Lech naciskał, konstruował ładne akcje, ale brakowało im wykończenia. Po rzucie rożnym niecelnie główkował Kownacki, później ładnie w pole karne wbiegł z piłką Amaral, ale też nie trafił w bramkę. Być może po przerwie Lech nie napierał na Wisłę tak jak na samym początku meczu, ale cały czas miał to spotkanie pod kontrolą. Można było odnieść wrażenie, że Wisła prowadziła, a Lech za wszelką cenę starał się odwrócić losy meczu. Widoczny był brak pauzującego za kartki Mikaela Ishaka. Wisła długimi fragmentami była całkowicie bezradna, choć trener Stano dokonał czterech kolejnych roszad. Dopiero w ostatnich minutach udało jej się kilka razy przenieść akcję w okolice pola karnego gości. W 84. minucie wiślacy w końcu oddali kolejny groźny strzał - znów po stałym fragmencie. Tym razem było to dośrodkowanie z rzutu wolnego, a Damian Michalski główkował niedaleko słupka niemal z linii pola karnego. Van der Hart nie musiał interweniować, ale raczej by tę piłkę i tak odbił. A tak Lech spokojnie kontrolował już mecz, a mógł nawet podwyższyć wynik, bo dwie okazje miał rezerwowy Adriel Ba Loua. "Kolejorz" wygrał 1-0 i wrócił na pierwsze miejsce w PKO Ekstrakalsie. Wisła Płock - Lech Poznań 0-1 (0-1) Bramka: 0-1 Dawid Kownacki 44. Wisła: K. Kamiński - Vallo Ż (84. Walczak), Michalski, Krywociuk Ż, Tomasik - Pawlak (84. Cielemęcki), Szwoch Ż, Lesniak (66. Furman), Jorginho - Kolar (46. Rzeźniczak), Sekulski (66. Warchoł). Lech: van der Hart - Pereira, Šatka, Milić, Rebocho - Skóraś (80. Ba Loua), Karlström, Murawski (73. Tiba), Amaral Ż (90. Velde), J. Kamiński (90. Marchwiński) - Kownacki Ż. Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa) Widzów 3105.