Byłbym w błędzie, gdybym napisał, że "Kolejorz" strzelił najmniej goli na drodze do Ligi Europejskiej. Steaua Bukareszt do wygrania dwumeczu z Grasshoppers Zurich potrzebowała tylko jednego gola (i dobrze wykonywanych rzutów karnych), ale trzeci zespół Rumunii przystępował do walki o LE dopiero w ostatecznej fazie eliminacji, w IV rundzie. Zatem średnia bramek na mecz, Steauy, to 0,5, podczas gdy Lecha jest dużo niższa - 0,33. Być może szef sztabu szkoleniowego mistrzów Polski Jacek Zieliński chce z Lecha zrobić polską wersję Interu Mediolan - tego z kadencji trenerskiej Jose Mourinho. Niepotrzebnie jednak pan Jacek piekli się na dziennikarzy i kibiców, gdy ci wybrzydzają na styl gry zespołu. Fani "Kolejorza" mają świeżo w pamięci emocje, jakich dostarczała gra zespołu pod dowództwem Franciszka Smudy, gdy działo się wiele pod obiema bramkami. Teraz piłka lata głównie w środku pola i z boiska wieje nudą. Jacek Zieliński mówi o "pseudoekspertach", którzy narzekają na rzekome złe przygotowanie fizyczne zespołu. Z sarkazmem wytyka, że ktoś nazwał go trenerem-wuefistą i podkreśla, że ataki na niego są nieuzasadnione, gdyż cel przecież został osiągnięty. Sympatyczny przecież szkoleniowiec zapomina, że pójście na wojnę z mediami w niczym mu nie pomoże, nic na tym nie wygra, a przecież prawdziwa cnota krytyki się nie boi! Poza tym, celem mistrza Polski była liga, w której występuje MSzK Żylina dysponująca 16-milionowym budżetem. Będziemy trzymać kciuki za to, by Lech Zielińskiego nie był chłopcem do bicia w niesamowicie trudnej grupie A. Manchester City to ekipa, która liczyć się będzie w walce o mistrzostwo Anglii, a Juventus kryzys z minionego sezonu zdaje się przełamał i ze wzmocnionym składem oraz nowym trenerem Luigim Delnerim nie będzie już łatwym kęsem dla nikogo (nawet w Serie A). Na mecze z tymi potentatami 43-tysięczny stadion Lecha z pewnością się zapełni. Klub zarobi nie tylko na biletach, lecz również krocie na prawach telewizyjnych, gdyż angielskie telewizje - obok niemieckich płacą najwięcej, a włoskie i austriackie (grupę A uzupełnia Red Bull Salzburg) są tylko niewiele gorsze. Dyskutuj o artykule na blogu Michała Białońskiego!