John van den Brom w poniedziałek podczas konferencji prasowej został zaprezentowany jako trener Lecha Poznań. Choć część kibiców bardziej może kojarzyć nazwisko jego asystenta (Denny Landzaat był m.in. w kadrze Holandii na mundial 2006), to za nowym szkoleniowcem poznańskiego klubu stoją osiągnięcia wcześniej niespotykane u zagranicznych trenerów w polskiej Ekstraklasie. John van den Brom z sukcesami na Zachodzie John van den Brom przez lata znacząco podnosił poziom drużyn prowadzonych przez siebie w Holandii - z drużyn słabych i średnich czynił solidne i aspirujące do gry w europejskich pucharach: ADO Den Haag obejmował po sezonie 2009/2010, zakończonym przez ten zespół na 15. miejscu, a sezon 2010/2011 skończył na miejscu 7., a po barażach awansował do el. Ligi Europy,Vitesse Arnhem przejmował jako 15. zespół ligi (2010/2011), by w kolejnym sezonie być siódmym zespołem Belgii, a po play-off awansować do el. Ligi Europy,AZ Alkmaar podnosił po porażce, jakim było 8. miejsce i brak awansu do pucharów, kończąc kolejno jako holenderski zespół numer 3 (2014/2015, 2017/2018), nr 4 (2015/2016, 2018/2019) i nr 6 (2016/2017),FC Utrecht jest jedynym w tym zestawieniu zespołem, bez regresu i bez progresu w tabeli - obejmował szósty zespół tabeli i na swój pełen sezon też skończył na 6. miejscu (2019/2020). John van den Brom swoje trofea trenerskie zdobywał w najsilniejszych klubach ligi belgijskiej. Holenderski trener w Belgii prowadził Anderlecht, z którym zdobył mistrzostwo Belgii w 2013 roku. Z tym samym klubem zaliczył też dwa sezony w fazie grupowej Ligi Mistrzów (a więc 12 spotkań w roli trenera w Champions League). Po zwolnieniu i powrocie do ojczyzny był trenerem FC Utrecht i AZ Alkmaar. Z tym drugim klubem był blisko trofeum, ale dwa razy przegrał finał Pucharu Holandii. Krajowy puchar wygrał za to po ponownej przeprowadzce do Belgii. Jako szkoleniowiec KRC Genk podniósł puchar Belgii 2021. John van den Brom ma też w dorobku dwa Superpuchary Belgii. Jak na jego tle wyglądają inni zagraniczni szkoleniowcy, którzy przychodzili do polskiej Ekstraklasy? Besnik Hasi z mistrzostwem Belgii, Ricardo Sa Pinto z Pucharem Belgii... Takim samym jak John van den Brom, ale pojedynczym osiągnięciem, może się pochwalić... jego następca w Anderlechcie, Besnik Hasi. Albańczyk, który potem wprowadził Legię Warszawa do Ligi Mistrzów (ale w trakcie fazy grupowej został zwolniony), zastąpił Holendra po zasadniczej fazie sezonu, którą Anderlecht van den Broma skończył na trzecim miejscu. Fazę finałową, już pod wodzą Hasiego, "Fiołki" miały fantastyczną, dzięki czemu udało im się zdobyć mistrzostwo Belgii 2014 (które teoretycznie w pewnym stopniu można też zaliczyć van den Bromowi). Z Anderlechtem Besnik Hasi zagrał jeden sezon w Lidze Mistrzów (sześć meczów fazy grupowej), a do Champions League awansował też z greckim Olympiakosem. Z klubu z Pireusu wyleciał jednak na tyle szybko, że do CV dołożył jeszcze tylko jedno spotkanie w Lidze Mistrzów. Z kolei puchar Belgii miał w dorobku inny trener, który obejmował Legię Warszawa - Ricardo Sa Pinto. Portugalczyk wygrał to trofeum ze Standardem Liege, krótko przed przyjściem do Polski, w sezonie 2017/2018. Choć Sa Pinto prowadził też wielkie kluby w Portugalii (Sporting) i Serbii (Crvena Zvezda), żadnego innego pucharu nie wstawił już do klubowej gabloty. Warto przypomnieć mu jednak dojście ze Sportingiem aż do półfinału Ligi Europy 2011/2012, gdzie po drodze wyeliminował Legię, Manchester City (!) i Metalist Charków. W grach o finał minimalnie lepszy był Athletic Bilbao. Dublet Ricardo Moniza w Austrii, Puchar Michala Vicana Inny Holender, Ricardo Moniz, gdy zaliczał epizod w Lechii Gdańsk (dziewięć meczów między marcem i czerwcem 2014 r.), miał w dorobku mistrzostwo i puchar Austrii z Red Bullem Salzburg, ale austriacka Bundesliga była wtedy dopiero 19. ligą Europy. Mistrzostwa Czech (m.in. Vitezslav Lavicka oraz Frantisek Straka - zwolniony ze Sparty w trakcie sezonu), Słowacji (m.in. Pavel Hapal i Adrian Gula) czy Czechosłowacji (m.in. Jaroslav Vejvoda przed laty) też nie przebijają belgijskich laurów Johna van der Broma. Osobno musi zostać potraktowany Michal Vičan, który Ruch Chorzów prowadził w latach 1971-1976, a oprócz mistrzostwami Polski może się też pochwalić wygraniem Pucharu Zdobywców Pucharów 1969 ze Slovanem Bratysława. Dan Petrescu, Stanisław Czerczesow i Nenad Bjelica w Ekstraklasie przed największymi sukcesami Inne głośne nazwiska trenerskie przychodzące do Ekstraklasy, kojarzone dziś z sukcesami w mocniejszych ligach, trofea zdobywały już po opuszczeniu Polski. Nenad Bjelica, owszem, przychodził do Lecha Poznań z doświadczeniem prowadzenia Austrii Wiedeń w Lidze Mistrzów, ale mistrzostwo i puchar Chorwacji z Dinamem Zagrzeb wygrywał już po wyjeździe z Ekstraklasy. Stanisław Czerczesow, dziś oprócz popierania swojej ojczyzny kojarzony z rosyjskim ćwierćfinałem mundialu 2018, do Legii (w październiku 2015 r.) przychodził bez trenerskich trofeów w CV - te zdobył w Warszawie, a ostatnio też na Węgrzech (z Ferencvarosem mistrzostwo i puchar 2021/2022). Jego poprzednik w Legii, Henning Berg, oprócz laurów warszawskich, ma jeszcze tylko te cypryjskie, też z okresu "post-ekstraklasowego". Podobnie Dan Petrescu (burzliwa kadencja w Wiśle Kraków od grudnia 2005 do września 2006) swoją trenerską "gablotę" zaczął wypełniać po wyjeździe z Polski: mistrzostwami Rumunii (raz z Unireą Urziceni i aż cztery razy z CFR Cluj), Superpucharem Rumunii i pucharem Chin.