Lech wygrał 1-0 po golu 17-letniego Filipa Marchwińskiego, awansował na siódme miejsce i wciąż ma szansę nawet na zajęcie czwartej lokaty. - Mówiłem przed tym spotkaniem, że musimy zagrać naprawdę dobrze w obronie aby odnieść zwycięstwo. Zagraliśmy przyzwoicie, w niektórych sytuacjach mieliśmy trochę szczęścia, ale tak już jest w piłce: w jednym meczu jest go więcej, w innym mniej. Gratulacje dla chłopaków za to, ile zdrowia zostawili na boisku, ale tak powinien wyglądać zespół od pierwszej minuty, jeśli chce walczyć o trzy punkty - mówił po meczu Żuraw i chwalił przy tym zachowanie kibiców. Ci bowiem tym razem jakoś specjalnie nie obrażali jego piłkarzy, a niemal przez całe spotkanie wspierali dopingiem. - Jeśli mamy za sobą kibiców, to nawet jeśli nie jest ich dużo, mogą pociągnąć zespół. W drugiej połowie były momenty, że każdy nasz odbiór piłki, każdy kontakt był nagradzany brawami. To powoduje, że wyzwalają się nowe siły, nawet ci zmęczeni dają troszkę więcej z siebie. Życzyłbym sobie, aby te dwa pozostałe mecze były rozgrywane w takiej samej atmosferze - powiedział Dariusz Żuraw. Trener Lecha nie miał okazji zaraz po meczu porozmawiać z Filipem Marchwińskim, któremu dał szansę gry w końcowym kwadransie, a młody pomocnik zdobył wówczas zwycięską bramkę. - Bardzo się cieszę, że ci młodzi chłopcy wchodzą do zespołu i zaczynają decydować o jego sile. Wszyscy chcemy tej lechowej młodzieży i obyśmy mieli takich Filipów jak najwięcej. Jest jeszcze w Akademii kilku i stopniowo, powoli będziemy dawać im szanse - zapewnił Żuraw. Ostatnie mecze będą też kluczowe dla Timura Żamaletdinowa - Lech będzie musiał wkrótce podjąć decyzję, czy chce wykupić piłkarza z CSKA Moskwa. - Ma potencjał, w kilku akcjach pokazał, że można na niego liczyć. Mam nadzieję, że w następnych meczach da nam dużo radości i będziemy się wtedy zastanawiać, co zrobić dalej. Ten chłopak zasługuje na szansę, ale czy ją wykorzysta, zobaczymy - zakończył Żuraw. Andrzej Grupa