Lech wygrał 2-0, ale oba gole zdobył w samej końcówce. Wcześniej cudów w bramce Lechii dokonywał Duszan Kuciak, bronił fenomenalnie. Lech w całym spotkaniu oddał 42 strzały na bramkę Lechii. - Biliśmy głową w mur, ale wydaje mi się, że kreowaliśmy wiele sytuacji, oddawaliśmy sporo strzałów. To były sytuacje klarowne, a nie tylko utrzymywanie się przy piłce. Przez cały mecz mieliśmy kontrolę i zasłużenie wygraliśmy - mówił po spotkaniu Kamil Jóźwiak, doceniając przy tym klasę Kuciaka. - Nie wiem dlaczego, ale jakoś tak przyciągamy tych bramkarzy rywali, że przeciwko nam grają życiowe mecze. Szacunek dla niego, bo kilka razy obronił w takich sytuacjach, że... czapki z głów - dodał lechita. W 90. minucie Lechowi dopisało jednak szczęście, bo jedna z nielicznych akcji gdańszczan powinna dać im wyrównującego gola. Kontratak wyprowadził Patryk Lipski, który później po zagraniu Filipa Mladenovicia dostał zwrotną piłkę osiem metrów przed bramką Mickeya van der Harta. Gdyby lepiej dostawił nogę, byłoby 1-1. Ta sytuacja to też przestroga dla Lecha na przyszłość. - Nie możemy do takich momentów dopuszczać. Gramy znakomicie, a tu mogliśmy stracić gola na 1-1. Dobrze, że tak się nie stało w tej sytuacji, ale to nauka, że trzeba do końca wracać i pilnować swoich zawodników - twierdzi skrzydłowy Lecha. Poznaniakom nie przeszkodziła kilkunastominutowa przerwa, którą po godzinie gry zarządził arbiter Piotr Lasyk. Była ona efektem rzucania rac przez sympatyków Lechii w kierunku boiska i kibiców Lecha. - W szatni mieliśmy rozgrzewkę, ale baliśmy się, że Lechia może złapać drugi oddech. Im było trudniej, grali w dziesięciu, a to my nakręcaliśmy grę. Nic się nie zmieniło, dalej kontrolowaliśmy spotkanie - mówił Jóźwiak. O ile trener gości Piotr Stokowiec przyznał, że podczas tej przerwy zmodyfikował taktykę na potrzeby ostatnich 25 minut spotkania, to Lech grał dalej tak samo. - U nas w tej przerwie to co najwyżej Kuba Moder wszedł na boisko i zdobył bramkę, a kolejną dołożył Filip Marchwiński. Bardziej były to więc dobre zmiany personalne niż taktyczne - dodał Jóźwiak. Lech nadal zajmuje w tabeli piąte miejsce, ale traci tylko trzy punkty do trzeciej Pogoni Szczecin. W piątek "Kolejorz" zagra w Białymstoku z Jagiellonią, która kiepsko zaczęła rundę wiosenną. - Do Białegostoku pojedziemy po zwycięstwo, musimy grać nadal tak jak gramy, utrzymywać się przy piłce i stwarzać sytuacje bramkowe. Jagiellonia to jednak Jagiellonia, nie można jej lekceważyć, zwłaszcza po tak dotkliwej porażce jak ta z Legią. Ona na pewno była wstrząsem, ale na swoim terenie będzie im się grało łatwiej. My też będziemy skoncentrowani, a zwycięstwo z Lechią nas nie rozluźnia. Mamy swoje cele, chcemy gonić czołówkę i dalej ją w sumie musimy gonić - kończy Jóźwiak. Andrzej Grupa Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy