W 79. minucie Bednarek uprzedził dwóch piłkarzy Korony i głową zdołał wybić piłkę daleko przed siebie. Po chwili został jednak przypadkowo uderzony przez Jacka Kiełba. Nie podnosił się z murawy, nie ruszał się - arbiter szybko wezwał więc klubowego lekarza Lecha. - Nokaut, co tu dużo mówić. Odbiłem piłkę głową i ta moja głowa nadziała się na, tak mi się wydaje, kolano Kiełba. Zgasło mi światło, po chwili chciałem grać, ale trener podjął decyzję o zmianie. Ja to muszę szanować - mówił po meczu Bednarek. Początkowo to nie wyglądało jednak tak, jakby stoper młodzieżowej reprezentacji Polski chciał szanować decyzję szkoleniowca. Machał w kierunku ławki Lecha, podobne gesty czynił także stojący obok Tamas Kadar. Tymczasem Bjelica się nie zastanawiał i momentalnie dokonał roszady - za Bednarka wszedł Lasse Nielsen. Wtedy rzut wolny wykonał Matusz Putnocky, zagrał kilkudziesięciometrowa podanie w kierunku pola karnego Korony, gdzie Marcin Robak wygrał pojedynek w powietrzu i stworzył sytuację bramkową Dawidowi Kownackiemu. - Chciałem grać, bo w końcu gra się dla Lecha Poznań, dla wielu kibiców, ma się ten klub w sercu. Trener jednak uznał, że nie mogę kontynuować występu i może to była mądra decyzja, bo nie czuję się teraz dobrze - ocenił Bednarek. Co powodowało, że chciał jednak wrócić na boisko? - Adrenalina, emocje, chęć zwyciężania. Wtedy był remis, a ja chciałem pomóc drużynie. Super, że wygraliśmy i cieszę się z tego, podobnie jak i z dobrej zmiany Lasse Nielsena. Nie jestem zły, bo zostałem zmieniony, widzę same pozytywy - mówił 20-letni obrońca Lecha, który za swoje zachowanie może jednak zostać ukarany. Samo spotkanie Bednarek ocenia bardzo dobrze. - Było pod nasza kontrolą, mieliśmy ogrom sytuacji. Nie pamiętam meczu, byśmy tyle ich mieli. Ostatnio jak prowadziliśmy 3-0 do przerwy, to mieliśmy trzy okazje. A teraz było ich ogrom, tylko piłka nie chciała wpaść. Koniec końców trzy punkty zostają w Poznaniu po superakcji "Kownasia". Widziałem tylko strzał i bramkę, ale bardzo się z tego cieszę - dzielił się wrażeniami zawodnik "Kolejorza". Bednarek ma satysfakcję także z tego, że Lech w końcu zdołał awansować o jedną pozycję - wyprzedził w tabeli Bruk-Bet Termalicę i jest czwarty. - Fajnie, że wreszcie tak się stało. Jesteśmy mocnym zespołem, walczymy o mistrza i wiosną nie odpuścimy. A brak Paulusa Arajuuriego? No cóż, nie ma ludzi nie do zastąpienia. Jest Lasse, Maciek Wilusz, Darek Dudka, nie będzie problemów. Wierzę w to, że nie będziemy płakać po Paulusie, bo ktoś w to miejsce wskoczy i tak samo dobrze będzie grał. I nie wiem, czy jest potrzeba ściągania kogoś w jego miejsce. Jeśli jednak prezesi czy trenerzy stwierdzą, że mają taką potrzebę, to nie ma co płakać. Na treningach należy pokazać swoją wartość - kończy Bednarek. Andrzej Grupa Ranking Ekstraklasy - kliknij! Ekstraklasa - wyniki, strzelcy i tabela