- Sam pochodzę z mniejszego miasta i dla mnie infrastruktura przy wyborze klubu miała ogromne znaczenie. Ta tutaj jest niesamowita, sam zresztą przyjadę z chęcią do Wronek i sprawdzę się w symulatorze - mówił dzisiaj reprezentant Polski Michał Skóraś, który do Lecha trafił na początku 2015 roku, jako niespełna 14-letni trampkarz. - Jestem pod wrażeniem, mogę zazdrościć chłopakom, że mają teraz takie możliwości. Ja ich nie miałem, gdy byłem w Lechu juniorem. Lech robi dla ich rozwoju coś niesamowitego - dodaje Marcin Kamiński, wychowanek "Kolejorza", obecnie zawodnik Schalke 04. Wszystko w jednym miejscu: pokoje mieszkalne, boiska i szkoła Nowa inwestycja, która sąsiaduje z jedną linią boczną i jedną końcową głównego boiska we Wronkach, kosztowała 55 milionów złotych, z czego 19 milionów stanowiło wsparcie państwa. - Sama inspiracja narodziła się w 2015 roku, każdy szczegół miał być przemyślany, a dopiero później zaczęła się budowa. Mieliśmy zamysł, by stworzyć przewagę nad konkurencją. Tak, by do nas trafiały największe talenty, by łatwiej było przekonać chłopaków - mówi właściciel Lecha Piotr Rutkowski. Lech stworzył we Wronkach centrum, które będzie domem dla trzech czołowych drużyn jego akademii oraz zespołu drugoligowych rezerw. Do tej pory młodzi piłkarze mieszkali w internacie, uczyli się w lokalnym liceum, przychodzili na treningi. Teraz wszystko będą mieli pod ręką, bo okna połowy pokojów wychodzą na stadion, a drugiej połowy - na las. Europejskie doświadczenia we Wronkach. Nie chcieli powielać błędów Są tu więc miejsca noclegowe dla 80 zawodników, sala do treningu funkcjonalnego, zaplecze medyczne, dwie szatnie oraz pełne zaplecze organizacyjno-socjalne. Do tego zaprojektowane zostały sale wykładowe, bo młodzi lechici na miejscu mają Niepubliczne Liceum Ogólnokształcące Szkoła Mistrzostwa Sportowego - stworzone przez klub. - Jeździliśmy po klubach zachodniej Europy, byliśmy w wielu miejscach choćby we Francji. I zawsze pytaliśmy: co u was nie zdziałało, co byście zrobili inaczej? Zastanawialiśmy się nad odpowiedziami, chcieliśmy uniknąć tych pomyłek - przyznaje Michał Kokotek, który w Lechu odpowiadał za tę inwestycję. Do tego dochodzi symulator skills.lab, do którego trzeba pokonać kilkanaście metrów. - Każdy zawodnik, który wchodzi do symulatora, czuje, że stanowi centralny punkt procesu treningowego. Jest on ściśle nakierowany na indywidualny rozwój przy użyciu nowoczesnej technologii - tłumaczy dyrektor Akademii Lecha Marcin Wróbel. Lech robi tak: chce pokazać centrum rodzicom. I niech oni decydują - Zwiedziłem dziś wnętrza centrum razem z naszymi byłymi piłkarzami, choćby Kamilem Jóźwiakiem czy Marcinem Kamińskim. Byli zachwyceni, wspominali, że oni tego nie mieli. Właśnie po to inwestowaliśmy, by młodzież miała idealne warunki. By mogli połączyć naukę ze szkoleniem w optymalnej formie. Wierzę, że w przyszłości to będzie nasza przewaga - twierdzi prezes Lecha Karol Klimczak. - Do akademii zapraszani są rodzice dzieci, oglądają ją. Mówimy wtedy: takie coś proponujemy, tak się będziesz uczył, tak będziesz trenował. To element rywalizacji rynkowej - dodaje. Klimczak zdaje sobie sprawę z tego, że w ostatnim czasie akademię Lecha pod względem infrastrukturalnym wyprzedziły m.in. Zagłębie Lubin czy Legia Warszawa. - Dziś jesteśmy na czele, ale to niekończący się proces. Mamy więc świadomość, że cały czas musimy inwestować, by ta nasza oferta była konkurencyjna - twierdzi. Wiele wskazuje na to, że kolejnych tak dużych inwestycji w Lechu jednak nie będzie. - Dokończymy teraz klubowe muzeum, mamy wiele pomysłów, ale są one mniejsze. Na tę chwilę wątpię, byśmy mogli znów ponieść taki wydatek, ale marzyć zawsze można - mówi Rutkowski.