Rumak spotkał się w środę z dziennikarzami, by podsumować zakończony już sezon. Nie obyło się oczywiście bez porównań między dwoma najlepszymi klubami, które zdominowały rozgrywki Ekstraklasy. A zaczęło się od niewinnego stwierdzenia szkoleniowca Lecha: - Żartuję sobie z trenerami, że jak ktoś chce robotę, to wystarczy, że ja powiem iż jest nam potrzebny, a na pewno Legia złoży mu propozycję. Ale spokojnie, to żart, bo zaraz prezes Leśnodorski będzie krzyczał, że Rumak się nie zna i powstanie afera na pół Polski - uśmiechał się z przekąsem Mariusz Rumak. Zimą Legia ściągnęła do siebie poznaniaka Bartosz Bereszyńskiego, który szybko wywalczył w stolicy miejsce na prawej obronie, chciała też Karola Linetty’ego. Teraz umowę z Legią podpisał 18-letni bramkarz Aleksander Wandzel (trzeci golkiper w Lechu), a kuszony kontraktem w zespole mistrza Polski jest też Adrian Cierpka - kolejny z brązowych medalistów Mistrzostw Europy do lat 17 z 2012 roku. Do tego dochodzą jeszcze pogłoski o zakusach na Marcina Kamińskiego i Tomasza Kędziorę. - Bartek Bereszyński czy Olek Wandzel mnie swoimi decyzjami nie zranili, ale zupełnie inaczej ten proces przebiegał. Olkowi kończył się kontrakt, uznał, że chce wrócić do domu, nie przedłużył umowy z nami. Tu nie ma mowy o transferze. Porozmawialiśmy, podziękowaliśmy sobie, powiedziałem mu, że był jednym z większych pechowców. Dwa razy mógł wskoczyć do kadry meczowej w Ekstraklasie po kontuzjach Jasmina Buricia, ale też był kontuzjowany. A co do doniesień, że Legia chce kolejnych naszych piłkarzy... Nie odnoszę się do tego. Rozmawiam z zawodnikami i jeżeli mówią mi, że jak odejdą, to tylko do klubu zachodniego, to im ufam. A jeśli mnie któryś oszuka, to będę czuł się oszukany i pewnie nie będziemy mogli więcej współpracować. Jeśli zaś to ma być presja na nasz klub, zorganizowana w sposób zaplanowany, to tylko się uśmiecham - opowiada Rumak. Trener Lecha porównał sytuację między Legią i Lechem do tej zza Odry, gdzie Bayern rywalizuje z Borussią Dortmund. - Jeśli Legia ma taką filozofię i uznała, że chce nas osłabić, bo jesteśmy jej największym rywalem i zabierze nam zawodników, to to się zdarza. Spójrzmy na Monachium w tym okienku transferowym i już podpisane umowy oraz te, które są w domysłach. Proszę wierzyć: bliżej mi sercem, jeśli chodzi o funkcjonowanie klubu, do takiego "romantyzmu" Borussi w graniu, budowaniu, kibicowaniu, życiu stadionu niż do mocarstwowych zapędów Monachium. Uważam, że innym klubem jest Lech Poznań, a innym stołeczny klub Legia Warszawa. Inaczej funkcjonujemy, innymi też możemy się kierować wartościami. My mamy te wartości określone: to szacunek, praca, ambicja i spełnianie marzeń. I tak będziemy się rozwijali. Jeśli któryś z piłkarzy uzna, że chce iść się rozwijać do Legii, to niech idzie. To znaczy, że nie zrozumiał naszej filozofii. Ja nie będę płakał, tylko mam przygotowanych następnych, których będę edukował, by z dumą mówili: ja jestem z Lecha - przyznaje Rumak. Trener Lecha podkreślił też kwestię zagranicznych transferów z klubu. - Proszę spojrzeć, jakie kierunki dajemy piłkarzom my, a jakie Legia. Legia jak sprzedaje, to na Wschód. Fajnie, tam można zarobić, ale ciężko już wyjechać na Zachód. My otwieramy poprzez nasz klub Bundesligę czy inne kraje. Chcemy być bliżej Europy Zachodniej, a oni - jak widać - Wschodniej. Może to jest geograficznie tak ułożone, gdzie odchodzą zawodnicy z Lecha, a gdzie z Legii - mówił trener "Kolejorza". Opinii Rumaka w porównaniach do Borussii i Bayernu nie zmienia nawet to, że klub z Monachium nie ma sobie równych w Europie. - Ja w ciemno biorę te dwa tytuły Borussii wywalczone z rzędu. Z całym szacunkiem dla Bayernu, który jest obecnie najlepszym klubem na świecie. To co zrobiła Borussia ze swoim nakładem finansowym, z tymi porażkami w drugim sezonie mistrzowskim, odpadając w początkowych fazach Ligi Europejskiej, a później Ligi Mistrzów... A jednak wygrali Bundesligę. Ta siła wewnętrzna, wytrwałość, praca u podstaw to cechy bliższe Wielkopolanom niż mocarstwowe zapędy - zakończył Mariusz Rumak. Autor: Andrzej Grupa