Poznaniacy po nieudanym sezonie mocno zmieniają skład swojej drużyny, ale czy roszady dotkną także linii ataku - tego nie wiadomo. Klub pozbył się ostatecznie Denisa Thomalli, który wiosną był wypożyczony do FC Heidenheim, a teraz niemiecki drugoligowiec wykupił piłkarza. W "Kolejorzu" pozostali więc: Nicki Bille, Marcin Robak i Dawid Kownacki. Na razie wszyscy są zdrowi i od poniedziałku normalnie trenują. Trener Jan Urban podkreśla właśnie to, że ma trzech zdrowych napastników, a to dla niego najważniejsze. Chciałby mieć jeszcze czwartego - Rumuna Ioana Horę z Pandurii Targu Jiu, który w ostatnim sezonie był najlepszym strzelcem tamtejszej ekstraklasy. Hora był już w Poznaniu, oglądał klub i miasto, dogadywał się z klubem. Lech byłby skłonny wykupić piłkarza za około milion euro, ale zrobi to dopiero wówczas, gdy sprzeda któregoś ze swoich graczy. - W klubie wszyscy otwarcie mówią, jaka jest sytuacja. Chcemy kogoś sprzedać, żeby móc kogoś kupić. Na razie jesteśmy wszyscy, a i tak zakontraktowaliśmy już czterech zawodników. To zaś znaczy, że nie jest źle - przyznaje Urban. Z tej czwórki Lech musiał jednak płacić tylko za wypożyczenie z Lechii Gdańsk Macieja Makuszewskiego, z kolei Radosław Majewski, Matusz Putnocky i Lasse Nielsen byli wolnymi graczami. Nie oznacza to oczywiście, że przyszli za darmo, bo trzeba im i ich menedżerom zapłacić sporą kwotę za samo podpisanie umów. Nie jest to jednak milion euro, jak w przypadku Hory. Jakie są szanse, że ktoś z Lecha odejdzie za grube pieniądze? Spore - dotyczy to Karola Linettego, Tamasa Kadara oraz Darko Jevticia. Tego ostatniego chce Partizan Belgrad, przyszłość dwóch pozostałych rozstrzygnie się prawdopodobnie po mistrzostwach Europy. - Na razie nie ma ofert na naszych piłkarzy, ale to się może zmienić, bo mocne ligi później zaczynają rozgrywki. Dziś na Euro są 24 drużyny, to naprawdę dużo i wiele klubów daje sobie czas, by piłkarzy z mniej mocnych reprezentacji dokładnie obejrzeć. Mają okazję to zrobić na bardzo ważnej imprezie, gdy widać, jak zawodnik gra przeciwko lepszym, jak radzi sobie ze stresem i odpowiedzialnością. Po Euro większość tych klubów będzie musiała zacząć robić ruchy, ale czy będą one związane z którymś z naszych zawodników, trudno powiedzieć - twierdzi Urban. Można się jednak spodziewać, że tak Linetty, jak i Kadar jednak odejdą. Ten pierwszy ma kilka propozycji od dłuższego czasu, drugi chciałby wrócić do mocnej ligi, bo przecież kilka lat temu sporo grał w Newcastle United. Urban bardzo chciałby Horę i zupełnie nie przeszkadza mu fakt, że miałby wówczas czterech napastników. - Ten gość prawie całą karierę grał na boku, to jego pierwszy sezon, gdy spełniał rolę środkowego napastnika Podobnie jest z Dawidem Kownackim. Dodatkowo, jeśli napastnicy są w gazie, to można przecież grać dwójką z przodu, prawda? - pyta Urban. Sam kilka razy latał do Rumunii, by oglądać najlepszego strzelca tamtejszej ligi w akcji. Trener finalisty Pucharu Polski wie jednak doskonale, że chętnych na pozyskanie Hory może być więcej. - Trudno się będzie dziwić temu, że ten chłopak będzie miał inne oferty. Z takiej ligi nie jest łatwo wyciągnąć dobrego piłkarza za drobne pieniądze - dodaje szkoleniowiec. W poniedziałek poznaniacy pojadą na zgrupowanie do Sochocina koło Płońska, tam już będą trenowali niemal w komplecie - oczywiście bez Kadara i Linettego. Później zajęcia wznowili - lub wznowią - Radosław Majewski, Dariusz Formella oraz Paulus Arajuuri. Pierwszy z nich dostał kilka dodatkowych dni na załatwienie spraw osobistych, dwaj pozostali grali jeszcze na początku czerwca w pierwszej lidze i reprezentacji. - Reszta miała cztery tygodnie na odpoczynek, a to bardzo dużo. Sam kiedyś grałem w piłkę, jak byłem młodym człowiekiem i nie wytrzymywałem dwóch czy trzech tygodni w lenistwie. Zawsze coś się robiło: a to rower, to bieganie, pływanie czy tenis. Powinni być wypoczęci - kończy Urban. Andrzej Grupa