Doświadczony golkiper świętował już z "Kolejorzem" zdobycie tytułu mistrza Polski - niespełna trzy lata temu. - To było niesamowite i nie do zapomnienia. Moja przygoda z piłką już się powoli kończy, chciałbym przeżyć takie chwile jeszcze raz - mówi Kotorowski. Zawodnik nie ukrywa, że głównym rywalem i faworytem do zajęcia pierwszego miejsca jest Legia Warszawa, która już w tej chwili ma o cztery punkty więcej od poznaniaków. - Tabela to pokazuje, ja więc niczego nie odkryję. Oni podjęli stanowcze działania, by sprowadzić nowych zawodników, ale Lech odpowiedział błyskawicznie. I sprowadził takich piłkarzy, którzy wzmocnią, a nie uzupełnią kadrę. Nie wiem jak to ostatecznie będzie wyglądało w Polonii, ale Śląsk też na pewno będzie walczył - opowiada Kotorowski. W sezonie 2009/10, gdy Lech wygrywał ekstraklasę, wiosną na głowie miał już tylko zmagania ligowe. Latem pożegnał się bowiem z Ligą Europejską, a niedługo później z Pucharem Polski - zresztą te rywalizacje z Club Brugge i Stalą Stalowa wola przegrywał po rzutach karnych. Wiosną miał tylko 13 spotkań w lidze i pokaźne straty do odrobienia do Wisły. - Pewne analogie są, trzeba te 15 spotkań wytrzymać. Atakowanie pierwszego miejsca jest łatwiejsze niż jego bronienie, myślę, że sobie z tym poradzimy. Legia też musi się potknąć, a my tracimy do niej cztery punkty i mamy mecz bezpośredni. Jesteśmy przygotowani na tę rywalizację - zapewnia Kotorowski. W wyjazdowych starciach z Ruchem Lechowi się nie wiodło - z 44 spotkań wygrał tylko osiem. W ostatnich latach - zaledwie jedno, w owym mistrzowskim sezonie. I to niemal cudem. Wówczas gol Siergieja Kriwca w doliczonym czasie, przy jednoczesnym samobójczym trafieniu w Wiśle Mariusza Jopa, dał poznaniakom awans na pierwszą pozycję. W innych przypadkach zwykle wygrywał Ruch. Rok temu po klęsce 0-3 w Chorzowie pracę stracił trener Jose Mari Bakero - dowiedział się o tym już w trakcie drogi powrotnej. - Ja na statystyki nie patrzę, bo my w tym sezonie je łamiemy. Na Widzewie też przez lata nie mogliśmy wygrać, a w końcu się udało. Boisko decyduje, nie historia. Będziemy nastawieni bojowo, jak w Kielcach w ostatniej kolejce tamtego roku. Wtedy też było zimno, też nie patrzyliśmy czy trawa jest bardziej zielona czy mniej. Boisko rewelacyjne nie będzie, ale my mamy ten komfort, że we Wronkach trenowaliśmy na bardzo dobrze przygotowanej nawierzchni, takiej ligowej. Inne kluby pewnie swoje główne płyty oszczędzają i nie mają tego komfortu - przyznaje bramkarz Lecha. Kotorowski uważa, że słabsze wyniki Lecha w sparingach nie mają większego znaczenia. - Sparingi są po to, by trener mógł sprawdzić różne warianty. Wiem, że wszyscy oczekują zwycięstw, ale proszę spojrzeć na składy, w jakich graliśmy. Sprawdzaliśmy różne warianty, m.in. w obronie będziemy się inaczej ustawiać, co pewnie wszyscy zobaczycie. Obiecuję, że w lidze będzie inna gra i inne wyniki - kończy piłkarz Lecha. Mecz Ruch Chorzów - Lech Poznań w niedzielę o godz. 17. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę T-Mobile Ekstraklasy Andrzej Grupa