Dwóch zdrowych środkowych obrońców, licząc młodego Maksymiliana Pingota, który cztery dni temu... debiutował w Ekstraklasie. Do tego wyrwa w środku pomocy i brak szybkiego piłkarza na skrzydle - tak wygląda kadra Lecha Poznań w połowie lipca, czyli na początku sezonu. Właśnie wtedy, gdy decydują się losy całej jesieni i... ewentualnych wpływów do klubowej kasy z gry w pucharach. Tak Lech Poznań wygląda tuż przed starciem z Dinamem Batumi w drugiej rundzie kwalifikacji do Ligi Konferencji. Jedna opcja trenera Lecha Poznań? Nie ma szczęścia trener Lecha John van den Brom, który dość nieoczekiwanie zastąpił Macieja Skorżę po mistrzowskim sezonie "Kolejorza". Zastał drużynę, w której był zaledwie jeden trenujący podstawowy środkowy obrońca: Antonio Milić. Ľubomír Šatka przebywał jeszcze na zgrupowaniu reprezentacji Słowacji, a później dostał krótki urlop, zaś Bartosz Salamon od końca marca zmaga się z urazem mięśniowym. Niby miał już grać w maju, ale do dziś czuje ból. Van den Brom próbował więc różnych ustawień, choć zawsze obrona opierała się na Miliciu. Czasem wystawiał obok Chorwata Alana Czerwińskiego, zwykle bocznego obrońcę, czasem młodego Pingota, w Superpucharze próbował środkowego pomocnika Nikę Kwekweskiriego. Minęły raptem trzy tygodnie i holenderskiemu trenerowi pozostała już właściwie jedna możliwość - w czwartek musi grać duet: Šatka - Pingot. Wielkie kłopoty Lecha Poznań. Co na to trener? - Zawsze musisz się liczyć z kontuzjami w trakcie sezonu. Nie zagrają w czwartek: Milić, Ba Loua, Salamon i Murawski, straciliśmy też Czerwińskiego na treningu. Taka jest piłka, ale dla mnie ważni pozostają też ci zawodnicy, którzy wciąż są w szatni. Nie jest to idealna sytuacja, ale trzeba ją zaakceptować - mówi szkoleniowiec Lecha. Brak Milicia i Salamona, ale też stanowiącego w ostateczności alternatywę Czerwińskiego, to spory problem dla Holendra. Wątpliwe też, by cofnął do obrony Kwekweskierigo, bo Gruzin musi zastąpić w pomocy kontuzjowanego Radosława Murawskiego. Ten doznał urazu mięśniowego jeszcze w pierwszej połowie spotkania ze Stalą Mielec. Inną opcją jest postawienie na ósemce na Afonso Sousę, ale Portugalczyk jest w zespole dopiero od niedawna. Van den Brom jednak widzi też... pozytywne aspekty takiej sytuacji. - Musimy znaleźć rozwiązanie na jutro, ale pamiętajmy, że Pingot znalazł się pierwszy raz w jedenastce i zrobił zamiast Milicia dobrą robotę. Musimy się więc z tym liczyć, że zagra w czwartek, a to dla niego świetna wiadomość, a także dla Akademii. Liczę, że pokaże jakość - mówi trener mistrza Polski. John van den Brom: Pan zna odpowiedź Jeden z dziennikarzy zapytał trenera Lecha, czy nie jest rozczarowany sytuacją kadrową w klubie? Lech dokonał tylko trzech transferów, niby wciąż walczy o Damiana Kądziora, chce Michała Helika na środek obrony. Tylko że jak ich weźmie, może być już za późno na ratowanie ligowej jesieni w Europie. - Pan zna odpowiedź. Zanim tu przyjechałem, oglądałem ten zespół na wideo, teraz pracuję z tymi ludźmi. Nie jestem szczęśliwy po tych kontuzjach, bo dotyczą wielu doświadczonych graczy na ważnych pozycjach: środkowych obrońców, skrzydłowego. Czekam więc aż wszyscy będą zdrowi i byśmy mogli grać tak jak w zeszłym roku. Wciąż mam wiele opcji, aby złożyć zespół, będzie lepiej - przyznał van den Brom. Lech Poznań - Dinamo Batumi. Gdzie transmisja? Mecz Lech Poznań - Dinamo Batumi w czwartek o godz. 18 na stadionie przy ul. Bułgarskiej - stawką jest awans do trzeciej rundy Ligi Konferencji. Rewanż - za tydzień w Gruzji.