"Kosa" był jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym, graczem piątkowego meczu. Doświadczony skrzydłowy GKS tłumaczył jednak słabszą postawę rywali: - Na pewno Lechowi nie pomogło to boisko, choć było takie samo dla obu drużyn. Lech to jednak drużyna grająca technicznie, ma piłkarzy lubiących kombinacyjną piłkę. Na pewno murawa nie ułatwiała zadania, a co się tym wiąże, taka gra denerwowała kibiców. Szkoda, bo to jest jeden z piękniejszych stadionów w Polsce, Lech ma jednych z lepszych kibiców w kraju, no i jest dobrą drużyną - mówił Kosowski. Szybko jednak dodał: - Przyjechaliśmy w jasnym celu, po zdobycz punktową. Zagraliśmy bardzo dobrze z tyłu, ostrożnie i nie pozwoliliśmy Lechowi na rozwinięcie skrzydeł czy jakieś indywidualne albo zespołowe akcje. Owszem, stworzyli kilka sytuacji, ale to były wyłącznie indywidualne popisy Rudniewa, który znów pokazał, że zdecydowanie wybija się poza polską rzeczywistość - ocenił Kosowski. Były reprezentant Polski kilka razy bardzo dobrze wrzucił piłkę w pole karne, ale tych sytuacji nie udało się GKS-owi zamienić na gola. - Wyprowadzaliśmy za to groźne kontry, z których już wcześniej mogliśmy zdobyć bramki, a nie wiem, czy sędzia nie mógł się pokusić o podyktowanie jednej czy dwóch jedenastek. Nieistotne, ważne to, że swoim uporem zdobyliśmy w końcu bramkę, tak jak Wisła w czwartek. No i dobrze, że Dawid Nowak wreszcie nam się odblokował - mówił Kosowski. GKS świetnie przygotował się na taktykę Lecha, który chciał stwarzać zagrożenie po akcjach bokami. - My im te boki zamknęliśmy, nie wiem czy obrońcy Lecha w całym meczu mieli choć jedno dobre dośrodkowanie. Dzięki temu, że oni grali wysoko, my na skrzydłach też mieliśmy sporo miejsca - analizował gracz GKS-u. Klub z Bełchatowa wygrał dopiero pierwszy mecz w tym sezonie na wyjeździe - poprzedni sukces na boisku rywala zanotował w sierpniu 2010 roku, gdy po dwóch trafieniach Marcina Żewłakowa ograł 2-0 Legię Warszawa. - Nie zastanawiałem się nad tym, ze tak dawno nie wygraliśmy na wyjeździe. Za to nasi kibice, którzy przyjechali w dość licznej jak na Bełchatów grupie, dawno nie świętowali sukcesu. Mam nadzieję, że ten smakował im podwójnie - podsumował Kamil Kosowski. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę T-Mobile Ekstraklasy