- No cóż, kłócimy się z Radkiem cały czas, problemy są - śmiał się po meczu Jevtić. - Wiemy, że on lepiej uderza te z lewej strony, a ja te z prawej. Tak to między sobą ustalamy, choć czasem jest też trochę walki między nami - śmiał się Szwajcar. W 38. minucie Jevtić też ustawił się przy piłce ustawionej około 20 metrów od bramki rywali, ale strzał oddał Majewski. Bramkarz Pelisteru Olcze Petrovski nawet się nie ruszył. 10 minut wcześniej Jevtić chciał z kolei uderzyć z rzutu karnego, podyktowanego za faul na Nickim Bille. Duńczyk wziął jednak piłkę i gdy szedł ustawić ją na jedenastym metrze, podszedł do niego Jevtić. - On był pierwszy na liście, a ja drugi. Zapytałem go, czy dobrze się czuje, a on odpowiedział, że tak. No i strzelił - powiedział później rozgrywający Lecha. To właśnie stałe fragmenty były kluczowe w tym spotkaniu, a Jevtić zanotował nawet asystę przy golu na 2-0, gdy dośrodkował piłkę z rzutu wolnego na głowę Mario Szituma. - Dobrze, że są te stałe fragmenty, to nasza siła. Było nam ciężko dochodzić do sytuacji z gry, szukaliśmy dziury w ich obronie, aż w końcu Nicki sam wypracował rzut karny. Mieliśmy też dobre fragmenty gry, ale trzeba poprawić to, by i czasem z akcji coś strzelić. Nad trzeba popracować - uważa Jevtić, który nie chce mówić o "zapewnionym awansie" czy "rozstrzygniętym dwumeczu". A takich słów użył np. trener Pelisteru Naci Sensoy. - Mamy jeszcze 90 minut i będziemy chcieli to dobrze skończyć, choć oczywiście mamy już dobrą przewagę. W Macedonii musimy jednak być gotowi od pierwszej minuty i jak najszybciej strzelić bramkę. A o kolejnym rywalu jeszcze nie myślę. Ważny jest rewanż z Pelisterem, bo dobra gra w nim pozwoli "złapać" trochę pewności siebie i lepiej przygotować się do kolejnej rundy - powiedział pomocnik Lecha. Andrzej Grupa