Lech, Pogoń i Raków mają po 59 punktów - jedna z tych drużyn zostanie mistrzem Polski. Lech chciałby świętować po raz ósmy akurat na swoje stulecie, Pogoń i Raków jeszcze najlepsze w kraju nie były. Już dziś wszystkie te zespoły wyjdą na boisko, ale ciężar ich spotkań jest całkowicie odmienny. Lech w Poznaniu o godz. 18 podejmie przedostatniego w tabeli Górnika Łęczna i będzie zdecydowanym faworytem tego starcia. Żadna z drużyn spoza pierwszej dziesiątki nie zdobyła w tym sezonie przy Bułgarskiej nie tylko punktu, ale nawet bramki. Jeśli zgodnie z planem Lech wygra, odskoczy rywalom na trzy punkty. O godz. 20.30 zacznie się jednak spotkanie w Szczecinie i tu rozwiązań jest wiele. Jedno z nich zakłada, że to wcale nie Lech będzie w środę wieczorem liderem. Pogoń przegrywa z Rakowem. Smutek w Szczecinie, niepokój w Poznaniu Mecz Pogoni z Rakowem ma olbrzymie znaczenie dla tych zespołów, bo przegrany znacznie utrudni sobie spełnienie marzenia o mistrzostwie Polski. Jeszcze nie przekreśli, ale - zwłaszcza w przypadku Pogoni - właśnie to utrudni. Jeśli Raków wygra z Pogonią, a tak czynił w Szczecinie w dwóch poprzednich sezonach, ucieknie jej na trzy punkty i będzie miał lepszy bilans bezpośrednich spotkań. Także od Lecha, którego wyprzedzi w tabeli. Jeśli "Kolejorz" wygra wcześniej z Górnikiem, oba kluby będą miały po 62 punkty, ale kluczowe będzie tu niedawne zwycięstwo drużyny trenera Papszuna w Poznaniu 1-0 (jesienią było 2-2). Patrząc na terminarz, aktualny wicemistrz Polski będzie miał autostradę do tytułu. Zmierzy się jeszcze w Częstochowie z Górnikiem Łęczna, Cracovią i na koniec sezonu Lechią Gdańsk, a wcześniej czeka go tylko wyjazdowe starcie w Lubinie. Kluczowe będzie podejście mentalne, ale z tym Papszun dobrze sobie dotąd radził. Jedyne zagrożenie? W ostatnich czasach Raków lepiej sobie radził na wyjazdach niż u siebie, zresztą w tym sezonie zdobył więcej punktów na obcych boiskach. A Pogoń? Wydaje się, że jeśli przegra, ciężko będzie jej przeskoczyć wspomniany duet. Zwłaszcza, że sama ma ciężkich rywali (Legia w Szczecinie, wyjazdy do Gdańska i Wrocławia), a jeszcze musi zdobyć o cztery punkty więcej. - Nie za bardzo mogę odpowiedzieć na to pytanie. Mogę tylko obiecać, że do samego końca rozgrywek damy z siebie wszystko - stwierdził we wtorek trener Pogoni Kosta Runjaić pytany o ten właśnie scenariusz. Pogoń remisuje z Rakowem. Cieszą się w Poznaniu, ale... Jesienią w Częstochowie był remis, teraz też może być. Znów zakładamy, że Lech wygra z Łęczną, ma więc dwa punkty przewagi nad rywalami i wszystko w swoich nogach. Tyle, że ma też dość niebezpieczny dla siebie terminarz, bo o ile w Poznaniu podejmie jeszcze beznadziejne w tym roku Stal Mielec i Zagłębie Lubin, to na wyjazdach zagra z Piastem Gliwice i Wartą Poznań. Patrząc tylko na tegoroczne zdobycze, Piast jest w lidze trzeci (21 pkt), Warta piąta (20), a Lech... za nimi. Prowadzą zaś w tej tabelce Raków (24) i Pogoń (22). Jeśli Lech gdzieś zremisuje, a Pogoń i Raków wygrają, znów wszyscy będą mieli tyle samo punktów. Tym razem o kolejności nie będzie już decydował bilans bramek, jak teraz, ale bilans bezpośrednich spotkań między wszystkimi tymi zespołami. Najlepszy w tej tabelce okaże się Raków, bo trzy razy zremisował i raz wygrał (6 pkt), Lech będzie za nim (5), a Pogoń trzecia (3). - Na pewno remis będzie tu plusem dla tej trzeciej drużyny, która walczy o tytuł, a w tym spotkaniu grała nie będzie - uważa szkoleniowiec "Portowców". Co działo się w ostatniej kolejce naszej ekstraklasy - sprawdź w naszym programie wideo! Pogoń wygrywa z Rakowem i się raduje. Cieszą się też w... Poznaniu Jeśli po ostatnim gwizdku sędziego Pawła Raczkowskiego na stadionie w Szczecinie będzie atmosfera święta, to znak, że Pogoń wygrała to arcyważne spotkanie. Znów zakładamy, że wcześniej Lech "planowo" ograł Górnika Łęczna. Te dwa kluby mają 62 pkt i wyprzedzają Raków, który jest już w bardzo trudnej sytuacji. Musi liczyć na wpadki jednych i drugich - i to przynajmniej dwie. Liderem będzie w tej sytuacji Lech, który pod koniec lata zremisował w Poznaniu z Pogonią 1-1, ale dwa miesiące temu ograł ją w Szczecinie aż 3-0. Lech będzie musiał wygrywać, Pogoń liczyć na jego potknięcia, podobnie i Raków. Gdyby wszystkie trzy kluby znów zrównałyby się punktami, np. w maju, najlepszy będzie Lech. Chyba że Pogoń wygra w środę z Rakowem sześcioma bramkami (albo pięcioma 5-0 i będzie miała lepszy bilans bramek z całego sezonu, bądź 6-1 i wyżej) - wtedy to ona "odrobi" owo 0-3 z Lechem i wyprzedzi go w małej tabelce. W niej bowiem Lech, Raków i Pogoń będą miały po pięć punktów. I tu znów warto zacytować Runjaicia: - Walka będzie zacięta do końca, a stare powiedzenie brzmi: piłka nożna to gra niespodzianek. Obecnie wszystkie drużyny mają tyle samo punktów i to tylko pokazuje, jak bardzo ciekawa w tej chwili jest ta liga - mówi trener Pogoni. A warto wspomnieć, że 2 maja Raków i Lech zagrają jeszcze na Stadionie Narodowym w finale Pucharu Polski. Przegrany z tego starcia też może już się mentalnie nie pozbierać na samym finiszu sezonu.