- Co się źle zaczyna, to się dobrze kończy - skomentował zdarzenie odpowiedzialny w Lechu za sprzęt Eugeniusz Głoziński. Podróż piłkarzy Lecha na piątkowy mecz z Ruchem Chorzów miała się rozpocząć o godz. 9.45 - poznaniacy mieli wyruszyć swoim klubowym, luksusowym autokarem na minizgrupowanie do Katowice. Klub zorganizował przedmeczową konferencję prasową z udziałem trenera Jose Mari Bakero na godz. 9.15. Pytań do Baska było jednak sporo i konferencja się przedłużyła. Gdy po godz. 9.50 w autokarze byli już wszyscy piłkarze, poza Bakero, jego tłumaczem Mateuszem Kamowskim oraz czekającym na trenera kierownikiem drużyny Dariuszem Motałą, w przód autokaru uderzył cofający się samochód osobowy. Uszkodzenia nie są wielkie, ale uniemożliwiły podróż - to stłuczony reflektor, pęknięty zderzak, uszkodzone lusterko i pęknięta w jednym miejscu przednia szyba. Tyle że naprawa będzie kosztować tyle, ile kosztuje niezły samochód osobowy. - 10 tysięcy przednia szyba, 5 tysięcy lusterko - zaczął wyliczać jeden z pracowników "Kolejorza". Piłkarze Lecha udali się z powrotem do szatni - nowy autokar miał zostać podstawiony po godzinie. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę T-Mobile Ekstraklasy