Zwykle jest tak, że klub grający mecz na wyjeździe w europejskich pucharach wylatuje do innego kraju co najmniej półtorej doby wcześniej, trener udaje się na konferencję prasową, a zaraz po niej jest oficjalny trening. Przeważnie to dłuższy, godzinny rozruch z elementami piłkarskimi, który przez kwadrans jest otwarty dla dziennikarzy. Piłkarze mogą zapoznać się z obiektem, poznać stan nawierzchni, przyzwyczaić się do pogody. Lech Poznań tym razem z tego elementu zrezygnował - zrobił to świadomie. Choć akurat teraz by mu się to przydało, bo w Beer Szewie jest zupełnie inna pogoda (dziś słonecznie i 30 stopni Celsjusza), a i sam mecz arcyważny. Ewentualna wygrana praktycznie zapewni mistrzowi Polski awans do fazy pucharowej, ewentualna przegrana bardzo mocno go oddali. A Lech w pucharach na wyjazdach radził sobie ostatnio bardzo słabo. Logistyczne kłopoty w Beer Szewie. Lech znalazł hotel 120 km bliżej Wszystko stanęło bowiem na głowie, gdy Lech zaczął sondować możliwości kwaterunku w ponad dwustutysięcznym mieście na skraju pustyni Negew. "Kolejorz" kontaktował się nawet z klubami, które wcześniej grały z Hapoelem na jego stadionie, a w tym roku były to m.in. FC Lugano czy Villarreal CF. Okazało się, że w Beer Shevie jest zaledwie jeden hotel, który spełnia standardy UEFA i może przyjąć tak dużą grupę piłkarzy. Tyle że po pandemii nie prowadzi już kuchni i korzysta wyłącznie cateringu zewnętrznego. Na takie rozwiązanie w Lechu nie chcieli sobie pozwolić - klub z Poznania zawsze lata na pucharowe spotkania z własnym kucharzem i prowiantem. Tylko musi mieć jeszcze warunki do przyrządzania posiłków. Stąd decyzja o tym, że "Kolejorz" wyleci do Izraela w środę pod wieczór, ale stacjonować będzie w Tel Awiwie. Stamtąd w czwartek piłkarze pojadą autokarem do Beer Shevy, gdzie o godz. 21 polskiego czasu (22 w Izraelu) zagrają z Hapoelem w Lidze Konferencji. 120-kilometrowa podróż powinna im zająć około półtorej godziny. Bardzo długo powrót do Poznania, kolejny mecz po drodze Inny będzie też powrót do Poznania - potrwa on... dwie i pół doby. Jeszcze w piątek podopieczni Johna van den Broma będą trenowali w Izraelu, a dopiero po zajęciach samolotem czarterowym polecą do naszego kraju. Tylko nie do siebie, ale do Katowic. W niedzielę o godz. 18.30 mistrz Polski ma bowiem wyjazdowy mecz z Górnikiem w Zabrzu, więc dopiero po jego zakończeniu wróci do Poznania, ale już autokarem. Stanie się to w nocy z niedzieli na poniedziałek. Kolejne tygodnie też zapowiadają się pracowicie i pełne podróży: mecze będą kolejno w Poznaniu (środa, Śląsk Wrocław), Krakowie (niedziela, Cracovia), Wiedniu (czwartek, Austria), Poznaniu (niedziela, Raków) i znów w Poznaniu (czwartek, Villarreal). Przed urlopami piłkarzy czeka jeszcze wyprawa do Białegostoku.