Dla Lecha Poznań był to trzeci mecz sparingowy, ale też i dość wyjątkowy. Dzięki kontaktom trenera Johna van den Broma, byłego szkoleniowca AZ Alkmaar, Lech zmierzył się bowiem z tą ekipą - czołową drużyną holenderską, półfinalistą poprzedniej edycji Ligi Konferencji. A zarazem klubem, który ma znakomitą młodzież. Alkmaar wygrało bowiem w poprzednim sezonie Młodzieżową Ligę Mistrzów, pokonując w 1/8 finału Barcelonę 3:0, w ćwierćfinale Real Madryt 4:0, a w samym finale - Hajduka Split aż 5:0. Dla Lecha był to generalny sprawdzian przed startem sezonu, który "Kolejorz" rozpocznie już za tydzień w Gliwicach. Van den Brom wreszcie miał do dyspozycji zdecydowaną większość zawodników, wśród których byli m.in. pozyskani w ostatnich dniach: środkowy obrońca Miha Blažič oraz skrzydłowy Dino Hotić. Zagrali również piłkarze mający dłuższe urlopy (Kristoffer Velde, Afonso Sousa), no i przede wszystkim Mikael Ishak. Szwedzki kapitan Lecha od kilku miesięcy zmaga się boreliozą, ostatnie spotkanie rozegrał blisko trzy miesiące temu. Dziś w Holandii wszedł na boisko na ostatnie 23 minuty meczu. Pressing Alkmaar w końcu przyniósł efekt. Spory błąd doświadczonego piłkarza Lech od początku starcia z AZ miał dość spore problemy z pressingiem rywali. Na boisku w ośrodku treningowym w Dirkshorn, 20 km na północ od Alkmaar, Holendrzy atakowali swoich rywali bardzo wysoko, często odbierali piłkę. W pierwszym kwadransie kilka razy próbowali zaskoczyć Filipa Bednarka, brakowało im jednak skuteczności. Dopięli swego w 20. minucie, gdy po aucie rozegranym przez Barry'ego Douglasa juniorski błąd popełnił Jesper Karlström. Z pozycji lewego obrońcy wybijał piłkę przez środkową strefę, w kierunku Adriela Ba Loua'y, ale Iworyjczyka uprzedził Mees de Wit. Rozegrał piłkę z Vangélisem Pavlídisem, a Grek pokonał Bednarka. W ostatnim kwadransie pierwszej połowy Lech miał zdecydowanie więcej do powiedzenia, ale w ataku brakowało mu konkretów. Niewiele do gry wnosił Filip Szymczak, atakował za to Ba Loua. W 36. minucie skrzydłowy Lecha zbiegł z prawej strony do środka, uderzył zza pola karnego, ale bramkarz AZ złapał piłkę. Zaskakujące ustalenia w sprawie kontraktu Leo Messiego. Kibice się tego nie spodziewali Lech mógł wyrównać, Sobiech zmarnował kapitalną okazję. A w końcówce dostał trzy ciosy Jeszcze lepsze szanse na wyrównanie poznaniacy mieli w drugiej połowie. Najpierw zablokowany został Filip Marchwiński, zaś w 66. minucie piękną akcję podopiecznych Johna van den Brooma powinien był wykończyć Artur Sobiech. Dostał kapitalne zagranie pod nogę od Joela Pereiry, a jednak z bliska trafił tylko w poprzeczkę. W 76. minucie boisko opuścili gracze, którzy dotąd trzymali w ryzach całą defensywę: Antonio Milić, Joel Pereira i Radosław Murawski. Zastąpili ich piłkarze młodzi, a Holendrzy natychmiast słabość Lecha wykorzystali. Dwie bramki zdobył Mayckel Lahdo, pierwszą z nich zbiegając z prawej strony do środka, przy biernej postawie Michała Gurgula i Aleksandra Nadolskiego. Do tego po dośrodkowaniu samobójcze trafienie dołożył jeszcze Maksymilian Pingot. Lech przegrał więc 0:4, choć prezentował się lepiej niż wygląda sam wynik. W Alkmaar "Kolejorz" będzie przebywał do poniedziałku. Za tydzień w sobotę poznaniacy zaczną sezon ligowy od starcia w Gliwicach z Piastem. Pięć dni później w eliminacjach Ligi Konferencji podejmą przy Bułgarskiej Żalgiris Kowno. AZ Alkmaar - Lech Poznań 4:0 (1:0) Bramki: 1:0 Vangélis Pavlídis 20., 2:0 Mayckel Lahdo 76., 3:0 Maksymilian Pingot 81., samobój, 4:0 Mayckel Lahdo 90. +1 Skład Lecha: Bednarek - Pereira (76. Borowski), Blažič (46. Czerwiński), Milić (76. Pingot), Douglas (46. Gurgul) - Ba Loua (66. Hotić), Murawski (76. Nadolski), Karlström (46. Sousa), Marchwiński (66. Ishak), Velde (46. Sobiech) - Szymczak (54. Wilak).