Kibu Vicuna współpracował z Janem Urbanem już w Pampelunie dekadę temu - były reprezentant Polski prowadził wówczas rezerwy Osasuny, a Kibu koordynował szkolenie grup juniorskich. W Polsce Hiszpan jest prawą ręką Urbana, w Poznaniu prowadzi zajęcia. - Jesteśmy po pierwszym oficjalnym meczu, mam nadzieję, że ta forma będzie jeszcze lepsza. Ogólnie - jesteśmy zadowoleni, bo bardzo dobrze trenowaliśmy i już sparingi pokazały dobrą grę. Choćby cała pierwsza połowa z Zagłębiem Lubin, fragmenty meczów z Wisłą Płock czy Arką Gdynia. W Superpucharze przez 20 minut graliśmy źle, ale po bramce Makuszewskiego już było OK. Trzymaliśmy się na połowie przeciwnika, stwarzaliśmy sytuacje - opowiada hiszpański szkoleniowiec. Kibice oczekują, że Lech w tym roku będzie grał ofensywnie i nie pokaże tyłu słabości, co w poprzednich rozgrywkach. - Ofensywnie, czyli tak po hiszpańsku? Ostatnio to chyba nie jest dobre - śmieje się Kibu Vicuna. - Bardziej po polsku! Lech musi grać ofensywnie, czasem można to robić, ale czasem nie, bo sytuacja zależy też od przeciwnika i tego, czy grasz w ataku pozycyjnym czy kontrataku. Jesteśmy jednak na dobrej drodze. Na Legii mecz był otwarty i wyrównany, ale rywale nie mieli w drugiej połowie sytuacji, a my mieliśmy ich kilka. Z tego padły trzy bramki i jeden strzał w słupek. Przenieśliśmy akcje na połowę przeciwnika, to jest ta zmiana, której właśnie dokonaliśmy. Roszady też pomogły, Marcin Robak grał dobrze, Darek Formella strzelił dwie bramki, Radem Majewski dołożył dwie asysty, pokazał się Kamil Jóźwiak. Radek ma duże doświadczenie z gry w Anglii i reprezentacji Polski, jest kreatywny i mamy nadzieję, że stanie się ważnym punktem w Lechu - tłumaczy hiszpański asystent Jana Urbana. Czy da się pogodzić na boisku Majewskiego i Karola Linettego, jeśli ten latem nie opuści jednak "Kolejorza"? - Wszystko jest możliwe. Mamy na środku dużo piłkarzy, jest Trałka, Tetteh, Gajos, Linetty, Majewski, Jevtić. To daje wiele możliwości - ocenia Vicuna. Hiszpan wcześniej pracował z Janem Urbanem w Legii Warszawa i o ile sam fakt wygranej przy Łazienkowskiej daje mu sporą satysfakcję, to rozmiary (4-1) nazywa "wynikiem nienormalnym". - Bo można wygrać z Legią na jej boisku, ale taki wynik nie jest normalny. Lech zdobył szósty Superpuchar, Legia ma chyba cztery. Mamy satysfakcję, bo finał Pucharu Polski oni wygrali, ale lepsi wtedy nie byli. Bardzo nas to bolało. Zawsze fajnie jest wygrać pierwsze oficjalne spotkanie, tym bardziej na Łazienkowskiej - mówi Vicuna. W piątek Lech rozpocznie sezon ligowy od starcia we Wrocławiu ze Śląskiem. - To trudny przeciwnik, dobrze zorganizowany w defensywie. Oglądaliśmy fragmenty ich meczów z Hapoelem Beer Szewa czy Wisłą Kraków, dobrze czują się przy stałych fragmentach. Groźni są wówczas Dwali, Kokoszka czy Celeban, Wiśle strzelili tak dwie bramki. Czeka nas ciężka przeprawa, ale celem jest zwycięstwo - kończy Vicuna. Mecz Śląsk - Lech - w piątek o godz. 20.30. Zobacz terminarz Ekstraklasy Andrzej Grupa