Lech Poznań tak jak był zabetonowany, tak takim pozostał. Szansa na trwałe zmiany w Kolejorzu zniknęła, a była to szansa ogromna, bowiem rok temu okoliczności (presja społeczna i medialna, stulecie klubu i obecność zdeterminowanego trenera Macieja Skorży, który wiedział, co robi) zmusiły poznaniaków do zainwestowania w zespół, w wynik sportowy i parcie do tytułu mistrzowskiego ze wszystkich sił. Pisaliśmy o tym tutaj - to była szansa ogromna. Odejście Macieja Skorży, który z przyczyn osobistych wycofał się z Lecha i z piłki, okazało się kluczowym momentem. Zniknął on, zniknęła presja, zniknęła determinacja, a wrócił ten Lech, który irytuje kibiców od dekady. Lech Poznań, który przy bardzo dużych wpływach finansowych postanawia nie wydawać zbyt wiele na rozwój sportowy drużyny, a braki kadrowe łata zawodnikami z wypożyczeń, wyszukanymi naprędce i jakościowo zupełnie tu nieprzystającymi. Artur Rudko musiał zawalić kilka meczów, by Lech przyznał, że to co po pierwszym jego meczu pisała prasa, że się nie nadaje, jest prawdą. Trzeba było jednak dla ratowania twarzy i pewnie morale zawodnika poczekać jeszcze chwilę, aby wyszukany bramkarz nie wyglądał aż tak ostentacyjnie na wpadkę transferową. Nie tylko on jednak stawia pod wielkim znakiem zapytania kompetencje pionu sportowego Lecha. Rzucony mediom jako łakomy kąsek transferowy Adriel Ba Loua siedzi wciąż na ławie, inny drogi gracz Kristoffer Velde pozoruje grę w Reykjaviku, a trener John van den Brom nie potrafi wyjaśnić, dlaczego nie wpuścił do gry na Islandii portugalskiego asa Afonso Sousę. Asa oczywiście na papierze, bowiem okazuje się, że gdy już Lech wyda większe pieniądze i zrobi z tego newsowo hucpę, to myli się okrutnie i wielkiego pożytku z tego nie ma. Kto zatem selekcjonuje tych graczy? Kto ich ogląda i na jakiej podstawie kwalifikuje ich przydatność do gry w Poznaniu? Przecież ta sytuacja powtarza się od długiego czasu, to nie jest jedna, druga czy trzecia wpadka. Lech Poznań zasłoni się audytem? Lech pewnie za chwilę zapewne opublikuje audyt, którym pochwali się jako dowodem na największą transparentność w kraju i który wykaże, że wydaje tak dużo, że musi przyoszczędzić. Ten audyt będzie miał go rozgrzeszyć tak, jak rozgrzesza go UEFA, stwarzając Ligę Konferencji dla tych, co nie dali rady w innych pucharach. Tutaj droga prowadzi przez rywali z Gruzji, Islandii czy Luksemburga, ale po czwartkowym meczu w Reykjaviku może się okazać, że i do tego koła ratunkowego Lech sportowo nie przystaje. CZYTAJ TAKŻE: Trener Lecha Poznań do dziennikarza: "Wierzysz w awans?". Odpowiedź zaskoczyła Cztery miesiące po mistrzostwie, gdy Bartosz Salamon (wciąż kontuzjowany i nie wiadomo jak długo, bo nagle zamilkł i on, i Lech) wymieniał członków złotej drużyny, dodając że są "on fire", a Lechowi kłaniał się Poznań, nazywając Macieja Skorżę per Panie Trenerze, mamy zgliszcza. Trener John van den Brom na razie nie ogarnia taktyki kompletnie, nie wniósł pod tym względem niczego nowego, nie zreorganizował Lecha ani nie zbudował żadnego gracza. Dziennikarzy pyta o to, czy wierzą w awans, jakby wiara miała zastąpić przygotowanie do europejskiego startu, którego zabrakło - w efekcie Lech został rozbity przez Karabach Agdam 1-5 i przegrał z Vikingurem Reykjavik 0-1, a odprawił jedynie Dinamo Batumi, które miało w Poznaniu dość luźno podejść do obowiązków przedmeczowych. Lech Poznań. Na co mu teraz Michał Helik? Lech przed meczem na Islandii robi przeciek, że wyda jakoby rekordowe 1,5 mln euro za Michała Helika, po czym po pewnym czasie dowiadujemy się, że niekoniecznie. Zostawiając na bok fakt, że gracz tego pokroju i o takich warunkach motorycznych potrzebny jest Lechowi jak rybie ręcznik, to jest to żonglerka emocjami opinii publicznej, jaką poznański klub uprawia od lat. Gdzieś na końcu tli się informacja najbardziej przerażająca - że Kolejorz dokona wzmocnień w zespole, O ILE awansuje do fazy grupowej. Jak powiedział komentujący mecz Vikingur - Lech w TVP redaktor Mateusz Borek: - Jaki jest timing tego transferu Helika? To pytanie można by rozszerzyć. Jaki jest timing wszystkiego, co Lech robi? Zawsze we wszystkim jest spóźniony. Raków Częstochowa transferem Bartosza Nowaka gra mu na nosie, zadając kłam dyżurnym tezom Lecha, jakoby wewnętrzny, polski rynek transferowy nie istniał, bo nie da się handlować między klubami. Wielka wyrwa w dopływie młodzieży po transferze Jakuba Kamińskiego pokazuje, że nawet w tym sztandarowym projekcie Kolejorza jakim jest jego akademia nie ma płynności. Lech Poznań niedomaga pod każdym sportowym względem, wykazując że może faktycznie - jak to powiadał niegdyś Jacek Rutkowski - sprzedaje emocje, ale na razie są to emocje w większości złe. Podążający za nim ludzie są od niego uzależnieni, ale Lech zapomina, że każdy uzależniony może w końcu pójść na odwyk, gdy uzna, że używka rujnuje mu życie. GRA NAWROTA o Lechu Poznań. Sprawdź się w quizie