Zawodników najpierw zatrzymała ceremonia rozdania nagród po meczu z Zagłębiem Lubin, a następnie spora grupa fanów Lecha, którzy zostali jednak pod stadionem przy Bułgarskiej. Nie udali się oni na teren Międzynarodowych Targów Poznańskich, ale zostali pod stadionem, co okazało się najlepszym pomysłem. Przechwycili oni od razu autobus z zawodnikami i bawili się z nimi dość długo pod stojącą przed stadionem lokomotywą. Lech Poznań i miasto zdecydowało się zorganizować fetę mistrzowską na terenie MTP, więc tysiące kibiców udało się tam zgodnie z założeniami. I oni czekali ponad dwie godziny. W tym czasie liczba zgromadzonych na Targach kibiców stopniowo rzedła, podobnie jak ich miny. Piłkarze nie przyjeżdżali bowiem bardzo długo, chociaż ze stadionu na Targi nie jest aż tak daleko. Do końca dotrwali najwytrwalsi, a i tak były ich tysiące i zapełnili plac Targów, na którym jeszcze w 1929 roku odbywała się wielka wystawa Pewuka. CZYTAJ TAKŻE: Ostatni mecz Lecha Poznań stał się wielką imprezą Tymczasem zabawa w odkrytym autobusie, który przemierzał miasto, trwała w najlepsze. Mecz skończył się o godz. 19.30, piłkarze mieli dotrzeć na miejsce o godz. 22.30, ale po północy jeszcze ich nie było. Temperatura spadała - i dosłownie, i w przenośni. Lech Poznań świętuje od tygodnia Warto pamiętać, że Lech Poznań nie zdobył tego mistrzostwa w sobotę, ale już tydzień wcześniej. Wtedy doszło do spontanicznej fety właśnie pod stadionem przy Bułgarskiej, Kibice Lecha mieli zatem cały tydzień na oswojenie się z myślą o mistrzostwie i świętowanie. W końcu jednak piłkarze dotarli. Gdy weszli na scenę, całe Targi i tysiące zgromadzonych kibiców zapłonęło. W płomieniach rac i ogni sztucznych skandowali nazwiska piłkarzy oraz "Mistrz, mistrz, Kolejorz!". - To jest wielkie szczęście zrobić to dla was po raz drugi - mówił ze sceny trener Maciej Skorża, który był już mistrzem w 2015 roku. Podobnie widownia wykrzyczała też nazwisko dwukrotnego mistrza, którym jest Barry Douglas. - Szkot a jak Polak - usłyszeliśmy ze sceny. Do dźwięków wielkiego hitu włoskiej piosenkarki Gali "Freed from desire" zgromadzeni kibice śpiewali: "Milić is on fire", a następnie "Ishak is on fire", a zakończyli totalną imprezę utworem Queen "We are the champions". - Cieszę się, że w polskiej lidze mamy różnorodność i realną rywalizację, a mistrzostwa nie zdobywa tylko jeden klub jak w Niemczech, gdzie od początku wiadomo jest, kto wygra - mówił obecny na Targach w studiu telewizji WTK prezydent Jacek Jaśkowiak. I wyjaśniał organizację fety na Targach tym, że łatwiej tu posprzątać teren oraz święto nie wchodzi w kolizję z tymi mieszkańcami miasta, którzy chcą mieć w nocy spokój.