Reprezentant Finlandii trafił do Lecha ze szwedzkiego Djurgardens Sztokholm na początku 2013 roku. Od tego czasu rozegrał w niebiesko-białych barwach 128 spotkań, zdobył w nich 34 bramki. Co ciekawe, w polskiej ekstraklasie Hamalainen zagrał 99 razy (31 goli), tak więc ewentualny setny występ może zaliczyć w sobotę w Kielcach. Wszystko zależy od stanu zdrowia piłkarza, bo po niedzielnym spotkaniu z Lechią Gdańsk był mocno poobijany i dlatego opuścił kolejny mecz z Wisłą Kraków. Hamalainen podpisał z Lechem trzyletni kontrakt - wygaśnie on ostatniego dnia tego roku. "Kolejorz" bardzo chciał przedłużyć umowę, już wiosną Fin dostał propozycję nowego kontraktu. Do tej pory jednak nie podpisał nowego kontraktu i wiele wskazuje na to, że już tego nie zrobi. Fin zarzeka się, że decyzja jeszcze nie zapadła. - Nie za wiele mogę w tej chwili powiedzieć, nie wiem, co się wydarzy. Żyję z dnia na dzień. W futbolu wszystko jest możliwe, ktoś może jutro zadzwonić i nagle sytuacja się zmienia. Sprawa jest otwarta - mówi Hamalainen. Wiadomo jednak, że w jego przypadku kluczowa jest rodzina - półtora roku temu lechita wziął ślub, a latem urodził mu się syn. Z tego też powodu opuścił kilka dni zgrupowania w Gniewinie. Hamalainen przebywa w Poznaniu, ale bez rodziny - ta przylatuje rzadko. Podobno po zmianie trenera, gdy Macieja Skorżę zastąpił Jan Urban, Kasper zaczął poważniej zastanawiać się nad przedłużeniem kontraktu z Lechem, ale na razie efektów nie ma. Fin chwali sobie jednak współpracę z trenerem. - Wiem, że był napastnikiem i że strzelił trzy gole Realowi Madryt. Podpowiedział mi sporo rzeczy, jak się ruszać, jak startować do pressingu. Ma wielkie doświadczenie i chętnie się nim dzieli - uważa Hamalainen, który od początku gry w Poznaniu był podziwiany za boiskową inteligencję i doświadczenie. Zapytany, jaką pozycją na boisku mógłby siebie opisać, odpowiada: - Piłkarz ofensywny. - Przez trzy lata tutaj rozwinąłem się nie tylko jako zawodnik, ale też jako człowiek. Jeśli tu zostanę, mógłbym być jeszcze lepszym piłkarzem. Najwięcej dają mecze w europejskich pucharach, przede wszystkim dużo radości - twierdzi Fin. Początek sezonu miał słabszy - kibice Lecha uważali nawet, że stąd się m.in. wziął kryzys "Kolejorza". - Grałem podobnie jak drużyna, gdy pojawiły się kłopoty, to ja tez je miałem. Krok po kroku następowała poprawa, a z obecnej dyspozycji jestem już całkiem zadowolony, chciałbym ją utrzymać - twierdzi. W sobotę w Kielcach napastnik poznaniaków spodziewa się ciężkiego, twardego meczu. - Zagramy z zespołem silnym fizycznie, wiele będzie walki, wślizgów, pojedynków. Pamiętam nasz ostatni mecz na tamtym stadionie, gdy straciliśmy gola na 2-2 w ostatniej minucie. Teraz mamy jednak serię zwycięstw, jesteśmy w dobrej formie i możemy zdobyć kolejne trzy punkty. To bardzo, bardzo ważny mecz dla nas - dodaje. Początek meczu Korona - Lech - w sobotę o godz. 15.30. Andrzej Grupa