Wszystko dlatego, że kontrakt napastnika mistrza Polski obowiązuje tylko do 30 czerwca przyszłego roku. <a class="db-object" title="Lech Poznań" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-lech-poznan,spti,8086" data-id="8086" data-type="t">Lech </a>pozyskał piłkarza na początku lipca 2020 roku, gdy <a class="db-object" title="Mikael Ishak" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-mikael-ishak,sppi,20157" data-id="20157" data-type="p">Ishakowi </a>wygasła umowa w <a class="db-object" title="Nurnberg" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-nurnberg,spti,5984" data-id="5984" data-type="t">Norymberdze</a>. To był strzał w dziesiątkę - Szwed idealnie zastąpił <a class="db-object" title="Christian Gytkjaer" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-christian-gytkjaer,sppi,12514" data-id="12514" data-type="p">Christiana Gytkjaera</a>, a zdaniem wielu kibiców, więcej wniósł do drużyny niż Duńczyk. Dwaj piłkarze Lecha będą ratować Szwecję przed spadkiem? Dziś w Poznaniu mogą żałować, że zdołali wtedy wynegocjować trzy-, a nie czteroletnią umową. Ishak bowiem doskonale wprowadził się do zespołu, już w pierwszym sezonie w Lechu został królem strzelców Ligi Europejskiej, z ośmioma trafieniami w dziesięciu spotkaniach. Ten sezon ma jeszcze lepszy - w 15 spotkań zdobył 10 bramek, dodał pięć asyst. Łącznie dla Lecha zagrał 81 razy - jego dorobek to 48 trafień i 12 asyst. Nie powinno dziwić więc, że Szwed z Lecha po latach przerwy został powołany do reprezentacji swojego kraju. W sobotę w Belgradzie zagrał tylko w końcówce spotkania z <a class="db-object" title="Serbia" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-serbia,spti,1587" data-id="1587" data-type="t">Serbią</a>, które<a href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/mecz-serbia-szwecja-liga-narodow-uefa,spmi,1158963" target="_blank"> jego zespół przegrał aż 1-4.</a> Dziś w Solnie <a class="db-object" title="Szwecja" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-szwecja,spti,1562" data-id="1562" data-type="t">Szwedzi</a> będą walczyć o utrzymanie się w grupie B - aby tak się stało, muszą pokonać <a class="db-object" title="Słowenia" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-slowenia,spti,1588" data-id="1588" data-type="t">Słowenię</a>. Ishak raczej znów zacznie na ławce rezerwowych, od początku powinien za to grać jego kolega z "Kolejorza" - <a class="db-object" title="Jesper Karlstrom" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-jesper-karlstrom,sppi,20272" data-id="20272" data-type="p">Jesper Karlström</a>. Przy okazji swojego powrotu do rodzinnego kraju, Ishak udzielił wywiadu portalowi LT z Södertälje, czyli miejscowości, w której się urodził. I niestety dla kibiców Lecha, z wypowiedzi piłkarza wynika, że to jego ostatnie miesiące gry przy Bułgarskiej. Mikael Ishak: Zbyt wiele fajnych klubów mnie obserwuje Prezes Lecha Piotr Rutkowski już miesiąc temu sugerował, że w Lechu liczą się z tym, że "Ishak podąży drogą Gytkjaera". - Robimy to świadomie, nie chcemy go sprzedawać. Niech nam da te 20 bramek i może odejść - <a href="https://sport.interia.pl/klub-lech-poznan/news-lech-mogl-miec-kownackiego-postawil-na-helika-i-zostal-z-nic,nId,6247670" target="_blank">przyznał Rutkowski</a> w rozmowie z portalem meczyki. Piłkarz w rozmowie z Andreasem Hansonem z LT potwierdził, że mistrz Polski mógł latem sprzedać swojego najlepszego snajpera. - Chciały mnie dobre kluby, ale Lech się nie zgodził na transfer - mówił 29-letni snajper. Skomentował jednak też fakt, że szwedzka prasa rozpisywała się ostatnio o jego ewentualnym powrocie do tamtejszej ligi, a konkretnie zainteresowane miało być <a class="db-object" title="Malmo FF" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-malmo-ff,spti,3387" data-id="3387" data-type="t">Malmö FF</a>. - Nie widzę takiej możliwości, z całym szacunkiem dla Allsvenskan. Zbyt wiele fajnych klubów obecnie mnie obserwuje i się licytuje, bym mógł tu wrócić - powiedział zawodnik. To zaś oznacza, że w Poznaniu raczej nie zostanie dłużej niż do końca obecnego sezonu.