Obaj boczni pomocnicy byli przez "Kolejorza" wypożyczeni - Kiełb rozegrał w Kielcach prawie cały sezon, a Wilk w Gdańsku całą rundę wiosenną. O ile Kiełb przeplatał lepsze mecze z gorszymi (zdobył w sumie w ekstraklasie cztery bramki), to Wilk miał pewne miejsce w składzie Lechii. Klub z Gdańska zapewnił sobie także prawo pierwokupu lewonożnego zawodnika, ale teraz musiałby dopłacić do transferu 700 tysięcy złotych. Działacze Lechii chcieli negocjować tę kwotę, bo już zimą zapłacili Lechowi za wypożyczenie 200 tysięcy. Poznaniacy nie chcieli jednak przystać na mniejszy zarobek. Wilk wróci więc do stolicy Wielkopolski, ale na jak długo - nie wiadomo. W "Kolejorzu" mógłby być co najwyżej rezerwowym lewym obrońcą, bo do roli skrzydłowych szykowani są inni piłkarze. Pierwszym z nich ma być Węgier Gergo Lovrencics. W zamian za Wilka do Lechii może trafić Kiełb. To także piłkarz Lecha, który od sierpnia ubiegłego roku był wypożyczony do swojego poprzedniego klubu, czyli Korony Kielce. Teraz mógłby wrócić do Poznania, zwłaszcza że Lech nie ma zbyt wielu klasycznych skrzydłowych. Niechętny temu jest jednak trener Mariusz Rumak, który na bokach boiska chce mieć szybkich graczy. Kiełb do takich raczej się nie zalicza. Poznańscy piłkarze do końca tego tygodnia mają wolne. W poniedziałek spotkają się pierwszy raz po urlopach, następnego dnia przejdą badania medyczne, a od środy powinni zacząć przygotowania do spotkań w kwalifikacjach Ligi Europejskiej. Pierwsze z nich czeka ich już 5 lipca. Andrzej Grupa