W hiszpańskim magazynie "Don Balon" ukazał się wywiad z Jose Mari Bakero. Pretekstem jest znakomita gra Lecha w Lidze Europejskiej, wyeliminowanie Juventusu przez zespół z Polski zrobiło na Hiszpanach spore wrażenie. W dodatku trenerem rewelacyjnej drużyny z Poznania jest ich rodak. "Don Balon" zaczął od zapytania Bakero o mobbing prezesa Józefa Wojciechowskiego, któremu był ponoć poddawany w Polonii Warszawa. Hiszpan zaprzeczył, wyjaśnia, że sam ustalał skład na mecze i decydował o sposobie gry drużyny, prezes niczego mu nie nakazywał, tyle, że potem chwalił się tym w prasie. "Co innego mówił mnie, a co innego pracownikom klubu i dziennikarzom. Dwa tygodnie przed zwolnieniem przekonałem się ostatecznie, że moje dni w Polonii są policzone" - wspomina Bakero. "Nie wszystkie kluby w Polsce - tak jak Polonia - są rządzone przez bogatych despotów. W Poznaniu jest inaczej" - wyjaśnia. W Polsce na dobre i na złe Po odejściu z klubu z Konwiktorskiej Bakero i jego rodzina postanowili zostać w Polsce przynajmniej do Świąt Bożego Narodzenia. "Dzieci były w dobrej szkole, nie chcieliśmy ich przenosić, a poza tym mieliśmy idealną okazję, by razem poznać Polskę, a może też kilka innych krajów Wschodu" - wyjaśnia. Pierwszy kontakt z Lechem nie dotyczył pracy szkoleniowca pierwszej drużyny. Działacze Lecha chcieli, by pomógł im zorganizować szkółkę piłkarską dla dzieci. Bakero uważa, że przestarzały system szkolenia w Polsce jest przyczyną kłopotów naszej piłki. "W Hiszpanii dzieci zaczynają trenować mając 8 lat, w Polsce od 13. Te pięć lat, tworzy fundamentalną różnicę i jest już później nie do nadrobienia" - mówi. Bakero dodaje, że tak w Polonii, jak w Lechu próbuje stosować model barceloński. "Chcę, by moi piłkarze umieli wymieniać podania, utrzymywali się przy piłce, a nie tylko biegali i kopali. W Polsce panuje jednak powszechne przekonanie, że im więcej biegasz, tym lepiej grasz" - opowiada. Przenosiny do Poznania uważa za szczęśliwy zbieg okoliczności. "Lech, to jeden z dwóch najważniejszych klubów w Polsce" - mówi. "Kiedy byłem pierwszy raz w tym kraju, jeszcze jako piłkarz w 1988 roku, trafiłem właśnie do Poznania". Jakie to miasto? Bakero porównuje je do Salamanki, albo Granady. "Jest piękne, spokojne, z dużą liczbą uczelni i studentów" - zachwala. Kłopoty językowe, czyli czego piłkarze nie chcą pojąć Problemy językowe? "Polski jest potwornie trudny, ale uczę się podstawowych słów" - mówi Bakero. "Nie ma kłopotu, kiedy rozmawiam z piłkarzami o tym co dotyczy gry. Ale napotykam kłopoty, gdy chcę im wytłumaczyć coś bardziej skomplikowanego: na przykład dotyczącego diety i sportowego trybu prowadzenia się". "Don Balon" pyta czy Polska jest gotowa do Euro 2012? "Będziecie zdumieni, gdy zobaczycie jak piękna jest Warszawa, Gdańsk, Wrocław, albo Poznań. Stadiony też będą super. Istnieje kłopot z komunikacją. Polska nie ma dróg na odpowiednim poziomie" - odpowiada Bakero. O Mourinho: Widzi to, czego inni nie dostrzegają Pada też oczywiście pytanie o Pepa Guardiolę i Jose Mourinho, z którymi współpracował. "Obaj są niezwykle inteligentni, więc nie dziwię się, że zaszli wysoko. Pep pasuje do Barcy jak ulał, tam się wychował. Jose osiągał sukcesy wszędzie, gdzie się pojawił. Podczas pracy ze mną rzucało się w oczy, że facet ma niezwykły zmysł obserwacyjny. Na boisku i poza nim potrafił dostrzec rzeczy, na które inni nie zwracali uwagi" - mówi Bakero. "Lech to w Polsce drużyna pierwszego szeregu, ale kiedyś chciałbym jeszcze pracować w Hiszpanii" - kończy Bakero.