Lech Poznań pokonał Legię Warszawa i jest liderem PKO Ekstraklasy. To jest i jeszcze przez kilka dni będzie najważniejsza wiadomość dla sportowego Poznania. W jej cieniu znalazła się (bo musiała się znaleźć) dyskusja o tym, jakie konsekwencje powinien ponieść Nika Kwekweskiri. Wiemy już, że nie będą to konsekwencje sportowe, bo Gruzin zagrał w pierwszym możliwym (i jednocześnie najważniejszym) meczu po swoim incydencie. Nika Kwekweskiri prowadził po alkoholu. Lech Poznań wlepia karę Przepomnijmy: Nika Kwekweskiri po meczu Lecha Poznań ze Śląskiem Wrocław spotkał się ze swoimi przyjaciółmi w lokalu w centrum Poznania. Świętował zwycięstwo, m.in. pijąc alkohol. Choć był pod jego wpływem, usiadł za kierownicą i prowadził auto. Daleko nie zajechał - jeszcze w centrum Poznania spowodował kolizję z dwoma innymi pojazdami. Badanie zrobione przez policję wykazało 0,8 promila we krwi. Nikt nie ucierpiał, o sprawie początkowo było cicho, ale po kilku dniach wypłynęła ona w mediach. Piłkarz stracił prawo jazdy, klub potępił jego zachowanie. Nika Kwekweskiri po powrocie ze zgrupowania reprezentacji Gruzji i rozmowach z trenerem Maciejem Skorżą i dyrektorem Tomaszem Rząsą. dostał "pokaźną" karę finansową. Złożył też obszerne wyjaśnienia policji i dobrowolnie podda się karze - jak wyjaśniał rzecznik klubu Maciej Henszel. O tej karze nie zamierzam dyskutować, wolę skupić się na działaniu klubu.Choć trener Maciej Skorża mówił o naruszeniu zaufania i relacji, Nika Kwekweskiri nie został jednak ukarany pod względem sportowym. Wszedł w drugiej połowie meczu Lecha Poznań z Legią Warszawa. Jak tłumaczył potem trener Maciej Skorża, mógł go spalić na stosie lub dać szansę i wybrał to drugie. Nie mam z tym problemu, choć zdaję sobie sprawę, że są osoby (np. rodziny ofiar wypadków spowodowanych przez pijanych kierowców), dla których to niedopuszczalne czy szokujące.Mam przekonanie, że kara finansowa, nawet "pokaźna", wielkiego wrażenia nie robi ani na Gruzinie, ani na żadnym innym piłkarzu z tej półki finansowej, bo jest to półka wysoka. Sebastian Staszewski, Radosław Majewski i Sławomir Peszko o polskiej Ekstraklasie - Oglądaj teraz! Jaka kara dla piłkarza? Nika Kwekweskiri zadeklarował, że chce wziąć udział w akcji profilaktyki społecznej. Taka akcja jest przygotowywana we współpracy z komendą policji w Poznaniu Moim zdaniem, jedyna kara, którą może faktycznie odczuć Nika Kwekweskiri, jest właśnie ta dotycząca jego społecznej aktywności. Jest jednak pewien warunek: ta akcja nie może mieć jednorazowego charakteru. Jeśli piłkarz poświęci trzy czy cztery godziny, by wziąć udział w kręceniu filmiku czy w sesji fotograficznej, z której zdjęcia trafią na plakaty czy nawet billboardy, to będzie niewiele. Oczywiście, bycie twarzą akcji ostrzegającej przed wsiadaniem za kółko po spożyciu, to sprawa wstydliwa. To mówiąc po poznańsku, "poruta" w szatni. W mediach społecznościowych, gdzie szpilki ze strony kibiców są codziennością, to rzecz memogenna. Ale wyobrażam sobie, że - po pierwszej fali - dość łatwa do przełknięcia. Uważam, że rzeczywista kara powinna być bardziej rozciągnięta w czasie. I po prostu: powinna być bardziej czasochłonna. Niech to będzie choćby obowiązek bycia gościem na kursach na prawo jazdy i stanowienie żywego przykładu braku roztropności. Ale nie raz czy dwa razy, ale kilka czy nawet kilkanaście razy. Obserwacja piłkarzy przez lata i wiedza nieoficjalna (choć nieszczególnie tajemna) na ich temat pozwala stwierdzić, że właśnie tzw. obowiązki pozaboiskowe wciąż wielu z nich uznaje za upierdliwe (przepraszam, ale to słowo wydaje mi się najbardziej adekwatne). Jasne, prezentacja na której są wszyscy piłkarze zespołu to pewien kanon, ale już aktywności w mniejszych grupach czy solo? Panowie piłkarze lubią się z nich wykręcać na wszelkie sposoby, nagle ich telefony w cudowny sposób się wyłączają, raptem do załatwienia są ważne sprawy rodzinne itd. Kluby wobec tego oporu często muszą się ratować przy pomocy najmłodszych w drużynie, którzy na takie wykręty nie mogą sobie pozwolić. Nie mam tu na myśli konkretnie Lecha Poznań, myślę tu generalnie o ogóle piłkarzy Ekstraklasy. Może to szkodliwa generalizacja, chciałbym się zdziwić. Jeśli Nika Kwekweskiri (a jego śladem inni piłkarze) ma nie powtórzyć manewru z prowadzeniem po pijaku, nie wystarczy wgranie mu taksówkowej aplikacji. Klub powinien mu wbić do kalendarza "prace społeczne" (cudzysłów celowy) rozłożone na dłuższy okres. Osiem miesięcy za 0,8 promila - to byłaby pokuta akurat do końca sezonu Ekstraklasy.