Ranking Ekstraklasy - kliknij! Jagiellonia bądź Lech - któraś z tych drużyn może być największym wygranym 18. kolejki. Punkty potraciły bowiem wszystkie pozostałe drużyny z czołowej piątki - Lechia Gdańsk i Bruk-Bet Termalica Nieciecza przegrały swoje spotkania, zaś Legia tylko zremisowała. Jeśli w Białymstoku wygra dziś "Jaga", przeskoczy Lechię i w tabeli znów będzie pierwsza. Jeśli wygra Lech, wyprzedzi Bruk-Bet i Legią - znajdzie się dwa punkty za Jagiellonią i pięć za Lechią. Rozwiązanie w przypadku remisu - Jagiellonia zostaje na drugiej pozycji, a Lech na piątej - jest najmniej prawdopodobne. Dlaczego? Otóż w historii 28 spotkań tych drużyn w Ekstraklasie podział punktów nastąpił tylko raz - we wrześniu 1989 roku! Kto jest faworytem? Trudno powiedzieć. Jagiellonia gra na swoim stadionie, ma więcej punktów, ale to raczej Lech prezentował się ostatnio znacznie lepiej. Świadczą o tym cztery kolejne zwycięstwa w lidze bez straty gola, a nawet wygrana 4-2 w Krakowie z rozpędzoną Wisłą w Pucharze Polski. A "Jaga" słabiej sobie radzi w starciach z drużynami z czołówki, przegrała niedawno w Białymstoku 1-4 z Legią. - Trudno powiedzieć, który z potentatów jest obecnie lepszy. Legia jest rozpędzona, ale to samo dotyczy Lecha, który wygrał ostatnie cztery mecze ligowe - mówi na klubowej stronie klubu z Podlasia trener Michał Probierz. Jednocześnie szkoleniowiec podkreśla, że zwyżka formy drużyny jest nie tylko efektem pracy nowego szkoleniowca Nenada Bjelicy, ale również poprzedniego sztabu z Janem Urbanem. - Mamy do czynienia praktycznie z tym samym zespołem, co za czasów Janka. Lech wcześniej też grał dobrze, ale miał wielu kontuzjowanych i reprezentantów. Zmiana trenera była dodatkowym bodźcem dla zawodników, ale z pewnością procentuje też praca trenera Urbana - twierdzi Probierz i liczy na to, ze jego piłkarze wyciągną wnioski z błędów popełnionych w spotkaniu z Legią. W jego zespole zabraknie kontuzjowanych Łukasza Burligi i Karola Mackiewicza, niepewna jest też gra Piotra Tomasika. W Lechu wykluczony jest wyłącznie występ Nickiego Bille, do kadry wracają za to Paulus Arajuuri i Szymon Pawłowski. Przewagą Jagiellonii jest to, że nie musiała grać w środku tygodnia. Lech zaś ma za sobą daleki wyjazd do Krakowa i mecz w zimowych warunkach z Wisłą. - Część już trenowała, część jest jeszcze w fazie regeneracji. Gdy się jednak mecze wygrywa, regeneracja jest szybsza - mówił w piątek trener Bjelica. W jego drużynie można spodziewać się trzech, czterech zmian: do składu wróci bramkarz Matusz Putnocky, napastnik Dawid Kownacki, a być może też stoper Paulus Arajuuri i defensywny pomocnik Łukasz Trałka. Pytanie, czy w pełni zdrowy będzie Maciej Makuszewski, który w środę w Krakowie został poturbowany w ostatniej akcji spotkania. W Lechu zdają sobie sprawę, że gra ich rywala jest zależna od postawy Konstantina Wasiljewa, który zresztą strzelił obie bramki w lipcowym pojedynku tych drużyn w Poznaniu (2-0 dla Jagi). Czy reprezentant Estonii dostanie "plastra"? - W 305 meczach, w których prowadziłem drużyny, nigdy tego nie zrobiłem i w niedzielę także nie zrobię. To zawodnik o wysokich umiejętnościach, ale będziemy grać strefą i jeśli on pojawi się w danej strefie, piłkarz odpowiedzialny za nią go przejmie. Zresztą gdybyśmy mieli tak myśleć, to rywal musiałby dać plastra naszym sześciu piłkarzom, bo w takiej są formie - ocenia Bjelica. Andrzej Grupa Ekstraklasa: wyniki, strzelcy i tabela!