<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-S-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I">Lotto Ekstraklasa - sprawdź terminarz, wyniki oraz tabelę!</a> W niedzielę o godz. 18 rozpoczną się cztery ostatnie mecze tego sezonu w Lotto Ekstraklasie. Istotne są tylko dwa - najważniejsze to w Warszawie Legii z Lechią Gdańsk, ale i niemal również duży ciężar gatunkowy ma starcie na Podlasiu. Jagiellonia i Lech mają bowiem szansę na mistrzowski tytuł, ale równie dobrze jedna z tych drużyn może nie zagrać w europejskich pucharach. Wszystko bowiem zależy od wyniku przy Łazienkowskiej i to on może determinować poczynania obu zespołów na stadionie w Białymstoku. Jagiellonia zostanie mistrzem tylko w sytuacji, gdy Legia nie wygra z Lechią, a sama pokona Lecha. Lech ma jeszcze trudniej - musi ograć "Jagę", a dodatkowo nie wystarczy mu remis Legii, musi stracić ona wszystkie punkty w starciu z Lechią. Jeśli Legia by przegrała, a Jagiellonia z Lechem zremisuje, wówczas poznaniacy nie wystąpią w kwalifikacjach Ligi Europejskiej. To zaś by było dla nich klęską. - Po części wszystko jest w naszych nogach i rękach, bo przy naszym zwycięstwie będziemy pewni minimum drugiego miejsca. Każdy walczy o swoje i dawno nie było tak, aby na finiszu o mistrzostwo walczyły aż cztery drużyny - mówi na klubowej stronie Jagiellonii pomocnik Rafał Grzyb. - Nie jest najbardziej komfortowa sytuacja, ale ta presja związana z walką o najwyższe cele jest raczej pozytywna. Mam nadzieję, że to wszystko zakończy się dla nas szczęśliwie - dodaje. W Poznaniu piłkarze też wciąż stawiają sobie za cel mistrzowski tytuł. - Chcemy pokazać w Białymstoku, że zasługujemy na tego mistrza i mam nadzieję, że w dobrych humorach wrócimy do Poznania - przyznaje Jan Bednarek, stoper Lecha i młodzieżowej reprezentacji Polski. - A że nie zdobywaliśmy punktów z zespołami z czołówki, to nie ma znaczenia. Skupiamy się na tym, że gramy ważny mecz ligowy z Jagiellonią, a nie na tym, że dwa razy z nimi przegraliśmy - dodaje. W Jagiellonii cały tydzień poświęcony był na to, by postawić na nogi Cilliana Sheridana, bo brodaty Irlandczyk doznał urazu mięśniowego w ostatnim meczu ligowym w Niecieczy. Wygląda na to, że ta sztuka się udała i zdobywca ośmiu bramek wiosną (oraz autor trzech asyst) zagra od początku. Żegnający się z Jagiellonią trener Michał Probierz nie będzie więc musiał wystawiać na dziewiątce Fiodora Czernycha. - Obaj to dobrej klasy napastnicy, ruchliwi, dużo strzelają. Fiodora znam ze wspólnej gry w Łęcznej, Sheridana obserwuję, na obu trzeba zwrócić uwagę. Jeśli jednak zagramy dobrze w defensywie, tak jak trenujemy, to krzywdy nam nie zrobią - uważa stoper "Kolejorza". W ekipie Jagiellonii z graczy, którzy ewentualnie mogliby zagrać, zabraknie jedynie Marka Wasiluka i Karola Mackiewicza. W Lechu udało się wyleczyć Macieja Wilusza, nie będzie za to byłego gracza "Jagi" Macieja Gajosa. Prawdopodobnie trener Nenad Bjelica zdecyduje się na wariant z Łukaszem Trałką i Abdulem Tettehem w środkowej linii. Andrzej Grupa