Kliknij, by przejść do relacji live z tego spotkania Dokładnie dziesięć lat temu na Stadionie Olimpijskim w Turynie Lech Poznań sensacyjnie zremisował z Juventusem Turyn 3-3. Ten wynik dał cudownym uderzeniem z dystansu Artjom Rudnevs - otworzył w ten sposób drogę do awansu z grupy, właśnie kosztem Włochów. Teraz celem Lecha jest sam awans do fazy grupowej, o co nie będzie łatwo. Trzeba wyeliminować czterech rywali, przy czym tylko pierwszy, Łotysze z Valmiery, był słabiutki. Hammarby, czwartkowy przeciwnik poznaniaków, prezentował już znacznie wyższy poziom. I miał dodatkowy atut - stadion ze sztuczną murawą, do której poznaniacy początkowo nie mogli się przyzwyczaić. Stąd nieznaczna dominacja gospodarzy w pierwszych 20 minutach meczu i trzy szanse bramkowe. W dwóch przypadkach uderzał Aron Johansson, w jednym Paulinho - za każdym razem świetnie spisywał się Filip Bednarek. To właśnie ze strony Paulinho Lechowi groziło największe niebezpieczeństwo - Brazylijczyk pokazał, że potrafi zagrywać prostopadłe piłki do napastnika, tworząc w taki sposób okazje bramkowe. Hammarby radziło sobie mimo braku swojego najlepszego napastnika Muamera Tankovicia oraz reżysera gry Darijana Bojanicia. Lech od początku spotkania nic sobie nie robił z wysokiego pressingu rywali, świetnie się spod niego uwalniał. Atakował jednak głównie lewą stroną, tam aktywny był Tymoteusz Puchacz. To właśnie po dośrodkowaniu lewego obrońcy niezłą okazję miał Mikael Ishak, ale został zablokowany. Brakowało okazji i przede wszystkim strzałów z dystansu. Poznaniacy starali się dopieścić każde podanie, byle nie stracić futbolówki na sztucznej murawie i nie narazić się na kontrę rywali. Dopiero w 42. minucie świetnie akcję przyspieszył Jakub Moder - zagrał do Daniego Ramireza, Hiszpan wypatrzył Ishaka, który jednak przegrał pojedynek z bramkarzem rywali. Od razu odpowiedział Paulinho, ale on z kolei nie trafił w bramkę. Początek drugiej połowy zdecydowanie należał już do Lecha, ale wciąż brakowało uderzeń, z czego Lech przecież słynie. Poznaniakom dopisało jednak szczęście. W 55. minucie kluczowy błąd popełnił obrońca Kalle Bjorklund - stoper Hammarby nie zatrzymał piłki zagrywanej przez kolegę, ale ją przepuścił. Popędził za nim Pedro Tiba i wyprzedził rywala, który jeszcze wślizgiem próbował ratować sytuację i zagrać do bramkarza. Nie dał rady, ledwie lekko trącił futbolówkę i Tiba stanął oko w oko z Davidem Oustedem. Podcinką podrzucił piłkę nad bramkarzem i dał Lechowi prowadzenie. Hammarby oczywiście rzuciło się do ataku, niezłą okazję zmarnował Paulinho, ale karygodnie w polu karnym Lecha w 63. minucie zachował się kapitan Hammarby Jeppe Andersen. Duńczyk dryblował na linii pola karnego Lecha między trzema rywalami, ale nagle wystawił pięść przed siebie i trafił w twarz Tibę. Sędzia pokazał mu po zastanowieniu drugą żółtą kartkę i Szwedzi musieli sobie radzić w osłabieniu. Lech miał już to spotkanie pod kontrolą. Nie atakował za wszelką siłę, sfrustrowani rywale coraz częściej niesportowo się zachowywali. Kolejne dwa ciosy Szwedzi dostali w samej końcówce, a zadali je 18-latkowie. Najpierw Jakub Kamiński precyzyjnie uderzył zza pola karnego przy słupku, a w doliczonym czasie Filip Marchwiński przymierzył pod poprzeczkę. Lech wygrał więc aż 3-0 i awansował do trzeciej rundy kwalifikacji Ligi Europy. Za tydzień zmierzy się na Cyprze lub w Grecji ze zwycięzcą z pary OFI Kreta - Apollon Limassol. Andrzej Grupa Hammarby IF - Lech Poznań 0-3 (0-1) Bramki: 0-1 Tiba 55., 0-2 Kamiński 89., 0-3 Marchwiński 90. +3 Hammarby: Ousted ŻK - Fenger, Bjorklund, Fallman (46. Magyar), Jeahze ŻK - Martinsson-Ngouali ŻK, Andersen ŻK, Czk(63.) - Khalili ŻK, Johannsson, Pulinho - Ludwigson ŻK. Lech: Bednarek - Czerwiński, Satka, Crnomarković, Puchacz - Sykora (73. Skóraś ŻK), Tiba (84. Marchwiński), Moder, Ramirez ŻK, Kamiński ŻK - Ishak (90. +1 Awwad). Sędzia: Sascha Stegemann (Niemcy). Mecz bez udziału publiczności. Eliminacje Ligi Europy - sprawdź szczegóły