Lech pokazał, że potrafi grać nie tylko ładnie dla oka, ale też skutecznie. Z tym z kolei miał ostatnio problem, bo w lidze błędy w defensywie niszczyły jego ofensywne wyniki. W Sztokholmie bardzo pomógł swojej drużynie bramkarz Filip Bednarek, który do 20. minuty popisał się trzema efektownymi interwencjami. - To pozwoliło nam później rozstrzygnąć losy meczu na naszą korzyść. Uważam, że wygraliśmy zasłużenie - mówił Żuraw po spotkaniu. Nie licząc rozgrywek Intertoto, Lech dwukrotnie odpadał w konfrontacjach ze szwedzkimi drużynami zaraz po wyeliminowaniu rywali z Łotwy. Takim katem był dla "Kolejorza" w latach 90. IFK Goeteborg. Teraz Lech też miał na rozkładzie klub z Łotwy, Valmierę FK i na dodatek los wskazał mu drużynę ze Szwecji w kolejnej rundzie. Do trzech razy sztuka - Hammarby zostało ograne, na dodatek na swoim boisku ze sztuczną nawierzchnią. - Ta ofensywna gra, którą prezentujemy w polskiej lidze, przynosi dziś efekty na międzynarodowej arenie - mówił trener Żuraw. I chwalił Pedro Tibę za to, że pobiegł do końca za rywalem w 55. minucie i w końcu wykorzystał fakt, że Kalle Bjoerklund fatalnie się pomylił. - Fajnie się zachował - skomentował trener. Podkreślał również po raz kolejny, że Lech bardzo nalegał na pozyskanie Mikaela Ishaka, który trafił do Poznania z Norymbergi. W Sztokholmie Szwed gola nie strzelił, ale harował w środku pola na rzecz drużyny. - Jest zawodnikiem, który nie tylko strzela, ale też pomaga drużynie. I jeszcze jedno zdanie: bardzo mocno zabiegaliśmy o to, żeby go pozyskać i cieszymy się, że to się udało - mówił Żuraw, którego nie interesuje na razie to, czy za tydzień Lech zagra w Grecji z OFI Kreta czy w Limassol z Apollonem. - Na razie lecimy do Poznania i skupiamy się na niedzielnych derbach z Wartą - zakończył Żuraw. W tym spotkaniu Lech będzie się starał odnieść... pierwsze ligowe zwycięstwo w sezonie. Podobny zresztą cel ma lokalny rywal z Wildy. Andrzej Grupa