Powrót Widzewa Łódź do Ekstraklasy sprawił, że w wielu miastach, nie tylko w Łodzi, przyjazd tej drużyny wywołuje większe zainteresowanie niż zwykle. Tak było choćby w Poznaniu, gdzie na stadionie pojawiło się ponad 23 tysiące kibiców. Niestety, nie dostali widowiska na miarę dwóch wielkich firm. Kiepskie tempo meczu, pół godziny do zapomnienia Lechod początku był zmuszony do gry w ataku pozycyjnym. Przegrywał piłkę z lewej strony na prawą, za chwilę wracał na lewą, ale przestrzeni nie zdobywał. Łodzianie dobrze się przesuwali, ale, jeśli tak, jak zapowiadał trener Janusz Niedźwiedź, chcieli zabiegać mistrza Polski, to powinni też próbować gry pressingiem. Tego jednak nie robili. Jedyne "emocje" w pierwszych 30 minutach były wtedy, gdy po kilkudziesięciu sekundach Marek Hanousek przypadkowo znokautował Filipa Marchwińskiego. Młodzieżowiec Lecha stracił na moment przytomność, został zniesiony z boiska i już na nie nie wrócił. Zmienił go Joao Amaral - Portugalczyk wciąż szuka formy z poprzedniego sezonu. Choć koniec końców to on został bohaterem meczu. Lech częściej atakował, efektów - brak W 29. minucie na strzał z 30 metrów zdecydował się Nika Kwekweskiri - Henrich Ravas odbił piłkę przed siebie, a dobitkę Jespera Karlströma łodzianie zablokowali. Po chwili Gruzin huknął jeszcze raz, tym razem bardziej z prawej strony - znów Ravas odbił przed siebie, ale żadnego z graczy Lecha w pobliżu nie było. To pierwsze sygnały, że Lech potrafił jednak coś zdziałać w polu karnym rywala. Widzew odpowiedział akcją Fabio Nunesa - został zablokowany, skończyło się rzutem rożnym. A po nim zupełnie niepotrzebnie piętą uderzał Mateusz Żyro - miał dużo czasu, mógł się odwrócić. Przed przerwą minimalnie niecelny strzał oddał jeszcze Kristoffer Velde, Barry Douglas z rzutu wolnego z 17 metrów trafił w mur, a już w doliczonym czasie Lech popisowo zmarnował dwie kontry. Najpierw najlepszy przed przerwą w Lechu Michał Skóraś nie wyłożył piłki przed pustą bramkę Filipowi Szymczakowi, bo futbolówka otarła się jeszcze o nogę Patryka Stępińskiego. A po chwili w kontrze trzech na dwóch nie popisał się Velde, nie przyjął piłki. Brakowało jakości u napastników. Aż wszedł Ishak Druga połowa była już trochę lepsza, bo i łodzianie byli skuteczniejsi w kontratakach. To znaczy: potrafili je wyprowadzać, ale nie potrafili kończyć. Lech miał przewagę, do 79. minuty nie potrafił jednak zbyt wiele zdziałać. Zaczęło się jednak obiecująco, od strzału głową Amarala, który obronił Ravas. Odpowiedział zaś Karol Danielak - on z kolei obił zewnętrzną część słupka. Lechowi brakowało klasowego napastnika, bo Szymczak zbyt często wybiegał poza pole karne, a gdy już w nim był, to marnował okazje. Jak w 60. minucie, gdy świetną piłkę dograł mu Douglas. Widzew z kolei często atakował trochę za małymi siłami - Jordi Sanchez potrafił wbiec w pole karne, ale tam nie miał już do kogo dograć piłki i musiał akcje kończyć sam. Łukaszowi Zjawińskiemu z kolei zabrakło szybkości, gdy w 72. minucie minął już Douglasa, pędził sam na sam z Filipem Bednarkiem, ale na linii pola karnego zatrzymał go wślizgiem wracający Filip Dagerstål. Widzew miał jeszcze jedną doskonałą okazję - po rzucie rożnym. Lech zostawił wtedy bez opieki Martina Kreuzrieglera - jego główka z ośniu metrów była jednak niecelna. Rezerwowi trafiają, Lech wygrywa z Widzewem Kluczowe dla tego meczu akcje miały miejsce zaraz po sobie - w 80. i 81. minucie. Najpierw Amaral zagrał przed polem karnym z Ishakiem - dostał piłkę, uderzył zza pola karnego. Niezbyt mocno, ale precyzyjnie - Ravas nie sięgnął futbolówki. Chwilę później Giorgi Citaiszwili zagrał na wolne pole do Ishaka, a Szwed kopnął między nogami bramkarza. Można więc powiedzieć, że rezerwowi dali Lechowi ważne zwycięstwo - trzecie z rzędu w Ekstraklasie. A teraz poziom trudności rośnie - za tydzień "Kolejorz" zagra w Szczecinie z Pogonią. Lech Poznań - Widzew Łódź 2-0 (0-0) Bramki: 1-0 Joao Amaral 80., 2-0 Mikael Ishak 81. Lech: Bednarek - Pereira (63. Citaiszwili), Dagerstål, Milić, Douglas (73. Rebocho) - Velde (46. Żukowski), Kwekweskiri, Karlström, Skóraś Ż - Marchwiński (7. Amaral) - Szymczak (64. Ishak). Widzew: Ravas - Danielak (90. Miloš), Stępiński, Żyro Ż, Kreuzriegler, Fabio Nunes (90. Hansen) - Hanousek, Letniowski Ż (78. Lipski), Pawłowski (46. Kun) - Zjawiński (74. Sypek) - Jordi Sanchez. Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław). Widzów 23725.