Na wiele scenariuszy można się było nastawiać przed hitowym meczem Ekstraklasy Lecha Poznań z Legią Warszawa, ale nie na taki, że dwa gole samobójcze rozstrzygną losy tego starcia. A tak się stało, bramkarza Lecha pokonał najpierw reprezentant Słowenii Miha Blazić, a później reprezentant Polski Bartosz Salamon. I Legia wygrała w Poznaniu 2:1, awansowała na trzecie miejsce w tabeli, jest blisko gry w eliminacjach Ligi Konferencji. W niedzielę piłkarzy przywitała na trybunach kartoniada układająca się w napis "WSTYD". I niestety w trakcie spotkania piłkarze "Kolejorza" dali swoim fanom powody, żeby przy takiej opinii pozostać. Choć i kibice z Poznania nie popisali się, przerywając mecz racami rzucanymi na murawę. Piłkarz Lecha przeprosił kibiców. "Jest mi wstyd" Piłkarze po meczu podeszli pod trybunę, zajmowaną przez najbardziej zagorzałych sympatyków Lecha, ale ci odwrócili się do nich plecami. Mimo to Bartosz Salamon, jeden z liderów drużyny, postanowił w mediach społecznościowych odnieść się do tego zdarzenia i przeprosić kibiców. "Przepraszam wszystkich Kibiców Lecha Poznań oraz cały Klub i drużynę. Jest mi wstyd. 3 lata czekałem, aby zagrać Lech - Legia w Poznaniu. Wiem co ten mecz znaczy dla nas Poznaniaków i wiem jaki zawód i złość teraz czujecie. Nie oczekuję zrozumienia, od liderów drużyny w takich meczach wymaga się, aby stanęli na wysokości zadania, a ja niestety swoim golem samobójczym przyczyniłem się w wielkim stopniu do tej porażki. Czuje, że Was zawiodłem, ale zawiodłem przede wszystkim samego siebie" - napisał Salamon. Piłkarze z Poznania stracili już szansę na mistrzostwo Polski, a i podium znacznie się oddaliło. Jeżeli Legia wygra dwa kolejne spotkania, to niezależnie od wszystkiego zapewni sobie trzecią lokatę i to drużyna z Warszawy zagra w eliminacjach do Ligi Konferencji. Lech musi liczyć na potknięcie zespołu Goncalo Feio, a także oglądać się na to, co zrobi Górnik Zabrze i Raków Częstochowa, bo te zespoły mają tyle samo punktów co poznaniacy. A przed ekipą Mariusza Rumaka jeszcze mecze z Widzewem Łódź i na koniec mecz u siebie z walczącą o utrzymanie Koroną Kielce. A patrząc na dyspozycję Lecha, to nie będą spacerki.