Przed startem rundy wiosennej Lech poczynił spore wzmocnienia w ofensywie (Dawid Kownacki, Kristoffer Velde), nie stracił też żadnego podstawowego gracza. Trener Skorża liczył na mocny start, czy także na to, że po dwóch pierwszych spotkaniach (z Cracovią i Ternalicą) jego zespół nadal będzie miał co najmniej cztery punkty przewagi nad drugą Pogonią Szczecin. Później bowiem Lech zagra kolejno z Lechią, Pogonią i Rakowem, czyli absolutnie kluczowe spotkania w rywalizacji o mistrzostwo Polski. I już na pierwszej przeszkodzie "Kolejorz" się potknął - w zaskakujących okolicznościach. Lech Poznań. Trener Maciej Skorża bił się z myślami - Przed tym meczem miałem spore obawy, robiłem dobrą minę do złej gry, bo tak naprawdę wiedzieliśmy, że mamy dużo problemów kadrowych. Choćby dzisiaj mieliśmy na ławce Adriela Ba Loua, z którego tak do końca nie mogliśmy skorzystać. Biłem się z myślami, już nawet w pewnym momencie chciałem go wpuścić na boisko, ale ryzykowałbym poważną kontuzją. I tego nie zrobiłem - tłumaczył Skorża. A przecież to szeroka, wyrównana, prezentująca wysoki poziom kadra miała być największym atutem "Kolejorza". Tymczasem mecz w Krakowie pokazał, że niekoniecznie zmiennicy muszą dać Lechowi dużą jakość. To Jacek Zieliński dokonał lepszych roszad w Cracovii, zmiany dokonane przez Skorżę w ostatnim kwadransie całkowicie zmieniły mu zespół. Na gorsze. Decyzje Macieja Skorży sprawiły, że Lech stracił kontrolę W 75. minucie Skorża zdjął z boiska Jespera Karlströma i Jakuba Kamińskiego, a 10 minut później João Amarala. Te trzy roszady były kluczowe, bo zejście Szweda przy stanie 3-1 spowodowało, że Lech stracił kontrolę nad środkiem pola. Przestał też atakować skrzydłami, miał za to trzech graczy zbiegających do środka pola, w tym Dawida Kownackiego. - Nie chcę na razie oceniać postawy zawodników, którzy weszli na boisko. Powiem tylko, że wiele z tych zmian było wymuszonych prośbami zawodników, którzy ich chcieli. Nie do końca był taki plan - mówił Skorża. Nieoficjalnie wiadomo, że kilku zawodników Lecha było w ostatnim czasie odizolowanych od zespołu, choć klub o tym nie informuje. W efekcie do końca grał Mikael Ishak, który sam myślał o zmianie i był na nią gotowy - w 85. minucie przekazał nawet opaskę kapitańską Lubomirowi Satce. Został jednak na murawie, a opuścił ją Amaral. - Dzisiaj wielu zawodników grało, choć nie byli na to w stu procentach gotowi. Nie chciałbym wchodzić w szczegóły, ale widzieliśmy, że dla niektórych z nich może to być trudne spotkanie. Nie usprawiedliwiam nas jednak, bo prowadząc 3-1 powinniśmy lepiej zarządzać tym meczem w ostatnich minutach - stwierdził Skorża. Sam jednak stwierdził, że na to ostatnie mogły mieć wpływ tak błędy indywidualne piłkarzy, jak i same zmiany. - Nie chcę na razie tego oceniać na gorąco, aby nie podgrzewać atmosfery. Już jest wystarczająco gorąco w naszej szatni - stwierdził Skorża. Lech dobry w ataku i kiepski w obronie. Dlaczego? Skorża nie lubi tracić punktów w taki sposób, remisując praktycznie wygrany mecz. Można spodziewać się po nim reakcji i być może ograniczenia zaufania do niektórych piłkarzy, którzy zawiedli w Krakowie. Można się spodziewać, że w najbliższym czasie choćby Dawid Kownacki będzie pomagał drużynie bardziej zadaniowo, wchodząc w końcówkach, a nie aż na pół godziny. Mecz z Cracovią pokazał bowiem, że wciąż daleko mu do wysokiej formy. Kluczowy dla Lecha jest też powrót do gry Bartosza Salamona, który jest podporą defensywy. Nie licząc sparingu z Miedzią Legnica, bo ten Lech grał rezerwowym składem, w sześciu innych starciach "Kolejorz" zawsze tracił bramki. Cracovia trafiła go trzy razy, Banik Ostrawa, Hertha Berlin i Dinamo Batumi dwa, a FC Shkupi i Mura Murska Sobota - po razie. W Krakowie sporo błędów popełnił Antonio Milić, zaś Šatka nie jest zbyt skuteczny w walce powietrznej. Sam Skorża nie wie jeszcze, kiedy Salamon i Velde będą mogli wrócić do zespołu po "infekcjach" - być może tę wiedzę uzyska we wtorek. Do pierwszego z kluczowych spotkań zostały niespełna dwa tygodnie i to jest czas na poprawę dyspozycji graczy z Poznania. W najbliższej kolejce powinni mieć trochę łatwiejszą przeprawę - przy Bułgarskiej zagrają bowiem z ostatnią w tabeli Termalicą Nieciecza. Andrzej Grupa